Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wadowice. 5-latka urodziła się zdrowa, ale w szpitalu doszło do "tępego urazu głowy"

Bogumił Storch
Amelka, po lewej stronie jest śliczną dziewczynką, ale nigdy nie będzie samodzielna. W szpitalu doszło do "tępego urazu głowy"
Amelka, po lewej stronie jest śliczną dziewczynką, ale nigdy nie będzie samodzielna. W szpitalu doszło do "tępego urazu głowy" Archiwum rodzinne
5-latka urodziła się zdrowa, ale po „tępym urazie głowy” nigdy nie będzie w pełni sprawna. Rodzice oskarżają szpital o doprowadzenie do kalectwa córki. Proces ciągnie się już trzy lata.

5-letnia Amelka z małej wsi pod Andrychowem nie chodzi i nie mówi. Potrafi natomiast uważnie wsłuchiwać się w znajome głosy, wtedy na jej buzi pojawia się lekki uśmiech. Rehabilitantki z fundacji pomagającej dzieciom takim, jak Amelka, robią wszystko, by dziewczynce łatwiej było kontaktować się ze światem. Oprócz żmudnych ćwiczeń, potrzebne są jednak także kosztowne zabiegi.

Rodzinie dziewczynki, niedosłyszącym rodzicom Joannie i Markowi, siostrom - bliźniaczce Elizce i dziewięcioletniej Milence oraz babci Marcie nie brakuje wytrwałości, ale pieniędzy już tak.

Są przekonani, że gdy wygrają w sądzie proces ze szpitalem w Wadowicach, będzie im łatwiej.
Proces przeciwko szpitalowi przed Sądem Okręgowym w Krakowie toczy się jednak już od trzech lat. Końca nie widać. Teraz zostali powołani kolejni biegli.

- Aktualnie postępowanie jest na etapie sporządzania opinii przez biegłego, celem ustalenia przyczyn pogorszenia stanu zdrowia dziecka i mechanizmów powstania w owym czasie ewentualnych urazów u tej dziewczynki - informuje Józef Budka, dyrektor wadowickiego szpitala. Uważa, że to nie personel placówki doprowadził do urazu.

Była zupełnie zdrowa
Nadal nie wiadomo, co tak naprawdę stało się w lutym 2011 roku na porodówce w Wadowicach.

Amelka na świat przyszła wraz ze swoją siostrą. Radość rodziców nie trwała jednak długo. Tuż przed wypisaniem obu dziewczynek do domu, matka dzieci została poinformowana, że coś złego dzieje się z jedną z sióstr. Chodziło o Amelkę.

Stan dziewczynki pogarszał się gwałtownie, mała miała ogromne problemy z oddychaniem i drgawki. Początkowo podejrzewano zapalenie opon mózgowych. Amelka została więc przetransportowana na dalsze badania do Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego w Prokocimiu. Tam, po wykonaniu badania tomografem okazało się, że ma wylew krwi do mózgu i złamanie kości ciemieniowych czaszki, które było powodem krwotoku.

Stan maleństwa szybko się pogarszał, wystąpiła padaczka, potem mózgowe porażenie dziecięce. Amelka cierpi również na małogłowie, a jeszcze w szpitalu zachorowała na sepsę i przez długie miesiące walczyła o życie.

Zrozpaczeni rodzice nie mogli zrozumieć, jak mogło do tego dojść.

To jest „tępy uraz głowy”
Zaczęli podejrzewać, że ktoś z personelu szpitala mógł upuścić ich dziecko np. na podłogę.

Prokuratura Rejonowa w Wadowicach w 2011 r. wszczęła śledztwo w tej sprawie. Ustalenia śledczych zdawały się potwierdzać przypuszczenia rodziców. Stwierdzono, że uraz, jakiego dziewczynka doznała, nie powstał podczas porodu, ale był wynikiem tępego urazu głowy, jednak przesłuchanie aż 31 świadków, głównie położnych, pielęgniarek i lekarzy wadowickiej lecznicy, nie przyniosło odpowiedzi na pytanie, kto jest odpowiedzialny za taki stan dziecka.

Nikomu nie postawiono zarzutów. Ostatecznie śledztwo zostało umorzone w maju 2012 roku. Jak napisał w uzasadnieniu decyzji prokurator Jerzy Utrata, „z powodu niewykrycia sprawców”. Bliscy Amelki, winiąc szpital za spowodowanie trwałego kalectwa u dziewczynki i niedopełnienie obowiązku opieki, w listopadzie 2013 r. w jej imieniu wystąpili do sądu z pozwem przeciwko szpitalowi.

Chcą zadośćuczynienia w wysokości 600 tys. zł oraz dożywotniej renty w wysokości 2,5 tys. zł miesięcznie.

- Amelka będzie do końca życia osobą ciężko niepełnosprawną - pani Marta, babcia dziewczynki tłumaczyła dziennikarzom „Gazety Krakowskiej” powody wytoczenia procesu.

Kosztowne leczenie
Dziś powoli, dzięki żmudnej rehabilitacji i bardzo kosztownym zabiegom, stan dziewczynki poprawia się. - Choć są postępy, to Amelka, która ma już pięć lat, nie siedzi, nie chodzi i jest całkowicie i pod każdym względem zależna od innych - przyznaje Agata Janosz-Jarzyna, neurologopeda z Fundacji „Promyczek”, pod której skrzydłami jest dziecko.

Wydatki znacznie przekraczają możliwości finansowe rodziny Amelki.

- Rodzice Amelki - Asia i Mariusz są osobami niedosłyszącymi, więc mają problemy z komunikowaniem się. Do tego synowa ma tylko socjalną rentę, syn pracuje - opowiadała nam pani Marta, babcia dziecka.

Opiekunowie dziecka od kwietnia 2014 r. co miesiąc otrzymują dodatkowo tysiąc złotych od firmy asekuracyjnej. w której był ubezpieczony szpital. Stało się tak dlatego, że roszczenia w tej wysokości sąd zabezpieczył na czas trwania procesu. Szpital i ubezpieczyciel utrzymują jednak, że nie ma podstaw do uznania jego odpowiedzialności za stan dziewczynki.

Szpital domaga się całkowitego oddalenia powództwa. Dyrekcja placówki cały czas utrzymuje, że tak naprawdę do urazu noworodka mogło dojść wówczas, gdy dziecko było pod opieką kogoś z rodziny, nawet matki.

„Kiedy dziecko było w szpitalu ze mną, było bezpieczne, nic złego się nie stało” - kategorycznie zaprzeczała temu podczas przesłuchań matka Amelki.

***

Agata Janosz - Jarzyna z Fundacji „Promyczek” opowiada o postępach w rehabilitacji Amelki.

Jak dziś czuje się Amelka?
Dzięki pomocy i hojności naszych darczyńców, którzy przekazali na naszą Fundację jeden procent podatku, Amelka jest już po zabiegu fibrotomii. Wróciła do zajęć terapeutycznych i rehabilitacyjnych. Ma u nas systematycznie zajęcia.

Co to za zabieg?
Opiera się on na stopniowym, podskórnym przecinaniu zwłókniałych pasm mięśniowych w okolicach ich przyczepu do kości z zastosowaniem specjalnego skalpela, bez konieczności nacinania skóry i całkowitego rozcinania mięśni.

Na ile to jej pomoże?
Marzeniem wszystkich którzy ją znają lub o niej czytają jest zmniejszenie bólu mięśni uwięzionych przez porażenie w bezruchu oraz o zmniejszenie częstości i nasilenia napadów drgawkowych.

Jak Amelka dziś sobie radzi...
Świat poznaje tylko dzięki słuchowi, nie mogąc wcale polegać na wzroku. Amelka nie siedzi, nie chodzi. Oczywiście również nie widzi, nie chodzi i jest całkowicie i pod każdym względem zależna od innych, ale jest radosnym dzieckiem. Uwielbia być huśtana... Wtedy uśmiecha się.

***

Jak można pomóc Amelce i jej rodzinie?
Np. przekazując 1 proc. podatku na fundację Promyczek. Nr naszego głównego konta to: 95 1240 4197 1111 0010 4863 8736, a KRS - 0000437424

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dziennik Zachodni / Wielki Piątek

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na andrychow.naszemiasto.pl Nasze Miasto