Jako dowód mieszkańcy przedstawiają korespondencję, jaką z przedstawicielami bocheńskiego magistratu prowadzili od września 2008 roku. Były też rozmowy i obietnice burmistrza. Do tej pory nie zostały jednak zrealizowane. Już pod koniec maja podczas zebrania osiedlowego mieszkańcy Dębnika sygnalizowali burmistrzowi, że z osuwiskiem trzeba coś zrobić. - Mówiliśmy, że jest niebezpiecznie, że może dojść do tragedii, że mogą zwalić się nasze domy - wspomina Jan Nowak.
Po kilkunastu dniach ulewnych deszczów strome zbocze zaczęło pękać. - Patrzyliśmy na to i zastanawialiśmy się, co jeszcze może się stać. Jak daleko skarpa może się urwać - wspomina Jerzy Michajlak, właściciel ładnego jednorodzinnego domku, który stoi tuż przy oberwanej skarpie. W sobotę w osuwisko runął nowy budynek mieszkalny. Mieściła się w nim firma poligraficzna, zatrudniająca pięć osób. Jej właściciele w ostatniej chwili zdołali uratować sprzęt o wartości około stu tysięcy złotych. Budynek nie był ubezpieczony.
Jego właściciele przed postawieniem go musieli zlecić przygotowanie ekspertyz geologicznych. Bez problemu pozwolono im na postawienie obiektu, dla bezpieczeństwa zlecono jednak posadowienie go na kilkumetrowych palach i specjalnie zbrojonych fundamentach. Zbigniew Jędrzejek, właściciel budynku, czuje ogromny żal do urzędników bocheńskiego magistratu. - Przecież gdyby ktoś powiedział nam, co robić, by nie doszło do takiej sytuacji, to na pewno byśmy to zrobili. Z tym problemem zostaliśmy pozostawieni jednak sami sobie - żali się.
Rozgoryczeni ludzie są oburzeni postawą burmistrza Bogdana Kosturkiewicza. - Nawet nie przyjechał zobaczyć, co tu się stało, nie porozmawiał z nami - mówi Jan Nowak. Mieszkańcy Dębnika uważają, że jednym z czynników, który przyczynił się do tej katastrofy jest brak odwodnienia ulicy. Twierdzą, że o położenie asfaltu zabiegają od kilku kadencji. Ich działania zintensyfikowały się w 2008 roku. - Tłumaczono nam, że najpierw musi powstać wodociąg, później kanalizacja i dopiero droga. Czekamy na to jednak już dość długo. Mimo, że jesteśmy jedną z najstarszych peryferyjnych ulic Bochni, do tej pory bezskutecznie - tłumaczy Radosław Bielak z Dębnika, jeden z członków zarządu osiedla.
Gospodarze miasta tłumaczą, że są przededniu inwestycji. - W 2009 roku zostało zlecone przygotowanie opracowań geodezyjnych, a w tym roku wykonanie dokumentacji projektowej drogi. Realizacja tego zadania może nastąpić w 2011 po uzyskaniu zgody mieszkańców na wejście w teren i odsprzedaniu części ich działek na rzecz miasta - informuje Bogdan Kosturkiewicz. Samorządowiec twierdzi także, że zlecił wykonanie ekspertyzy geologicznej. Będzie ona gotowa dopiero pod koniec czerwca.
Jak miasto pomaga mieszkańcom zagrożonych budynków? - W przypadku budynku drewnianego, z którego mieszkaniec został ewakuowany w pierwszej kolejności, jego lokator wystąpił o przyznanie lokalu socjalnego. W przypadku pozytywnej decyzji komisji mieszkaniowej, zostanie mu przydzielony lokal socjalny - zapewnia Kosturkiewicz. Właściciele budynku, który runął, mogą wystąpić o pomoc rządową dla ofiar skutków klęski żywiołowej. Wniosek za pośrednictwem miasta trafi do Urzędu Wojewódzkiego.
Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?