Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Brzesko. Sąd wyjaśnia, czy Omen zakatował kota na śmierć

Robert Gąsiorek
Mec. Justyna Bek (z lewej) z oskarżonym Tymoteuszem Świątkiem (z prawej) w brzeskim sądzie
Mec. Justyna Bek (z lewej) z oskarżonym Tymoteuszem Świątkiem (z prawej) w brzeskim sądzie Robert Gąsiorek
Zawodnik MMA Tymoteusz Świątek zasiadł wczoraj na ławie oskarżonych, bo odpowiada za skatowanie na śmierć kota i złamanie sądowego zakazu.

Świątek, jako zawodnik sztuk walki jest znany pod pseudonimem „Omen”. Prokuratura zarzuca mu znęcanie się nad kotem, a także złamanie sądowego zakazu kontaktowania się z ojcem oraz bratem.

Sportowiec przed brzeskim sądem odmówił składania wyjaśnień dotyczących śmierci kota. Wycofał jednocześnie te, które wcześniej składał przed policją, a wtedy przyznał się do zabicia zwierzęcia. Mówił wówczas, że „poniosły go nerwy, bo ma uraz do ojca”.

Do tragedii doszło 7 sierpnia ub.r. Tymoteusz Świątek (zgodził się na publikację nazwiska oraz wizerunku) odwiedził wtedy w miejscowości Pojawie ojca Aleksandra.

Zrobił to mimo orzeczonego przez sąd dwuletniego zakazu kontaktu z ojcem oraz młodszym bratem. Zawodnik MMA przyznał wczoraj, że pojechał tam po telefonie od mamy.

- Zadzwoniła do mnie i powiedziała, że ojciec wtargnął na posesję i zabrał kotka mojego najmłodszego brata - mówił. Na miejscu wywiązała się awantura.

- Wiedziałem, że może powstać problem, więc stałem przed posesją i wszystko nagrywałem. Ojciec zachowywał się bardzo wulgarnie. Według mnie był pod wpływem alkoholu - twierdził Świątek przed sądem. Upierał się, że sądowego zakazu nie naruszył, a to ojciec sam się do niego zbliżył i go kopnął.

Co było dalej? Tego przed sądem nie zdradził. Według relacji jego ojca Tymoteusz zabrał mu kota i wsiadł z nim do auta.

- Cofnął kilka metrów, wyszedł z samochodu i trzymając kota za tylne łapy, uderzył nim o lusterko, a następnie o karoserię aż krew bryzgała - mówił Aleksander Świątek. Podobny przebieg zdarzenia przedstawił Krystian W., świadek, który tamtego dnia akurat spacerował w pobliżu. Opowiadał, że znajdował się w odległości najwyżej stu metrów od mężczyzn.

- Widziałem, że Tymoteusz był na posesji ojca i się kłócili. W pewnej chwili Tymoteusz wsiadł do samochodu, odjechał, a następnie wysiadł i zaczął uderzać czymś o samochód. Domyśliłem się, że to musiało być zwierzę, bo widziałem łapy oraz sierść - zeznał. Tymoteusz Świątek w grudniu ub.r. w rozmowie z naszym reporterem przekonywał, iż nie zakatował kota. Według niego zwierzę ukryło się pod jego autem, a on przejechał je, gdy cofał pojazd.

Grozi mu do 3 lat więzienia. Przeciwko Świątkowi, jako oskarżyciele posiłkowi, na procesie wystąpili przedstawiciele Ogólnopolskiego Towarzystwa Ochrony Zwierząt Animals. Reprezentujący je adwokat już zapowiedział, że będzie się domagał dla zawodnika kary 1,5 roku więzienia i 10 tys. zł nawiązki.

ZOBACZ TAKŻE: Zmiany w segregacji śmieci - co nas czeka?

źródło: naszemiasto.pl

od 7 lat
Wideo

Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bochnia.naszemiasto.pl Nasze Miasto