Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Druga twarz wiceburmistrza Wojnicza. Po pracy w urzędzie spieszy ludziom z pomocą jako ratownik Grupy Podhalańskiej GOPR

Robert Gąsiorek
Robert Gąsiorek
Leszek Ząbkowski jest wiceburmistrzem Wojnicza, ale po godzinach pracy działa w GOPR i OSP Biesiadki
Leszek Ząbkowski jest wiceburmistrzem Wojnicza, ale po godzinach pracy działa w GOPR i OSP Biesiadki archiwum prywatne
Górskie wyprawy od dziecka fascynowały Leszka Ząbkowskiego. Choć najwyższe wzniesienie w jego rodzinnych okolicach ma zaledwie nieco ponad 500 m n.p.m. Od kilkunastu lat pasję do gór realizuje jako członek Górskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego, a na co dzień jest wiceburmistrzem podtarnowskiego miasteczka.

Mieszka w Biesiadkach w powiecie brzeskim, od 2019 roku jest zastępcą burmistrza Wojnicza. Odpowiada m.in. za inwestycje, regularnie dogląda w terenie postępów na budowach.

Leszka Ząbkowskiego spośród innych samorządowców regionu najbardziej wyróżnia jednak jego działalność po godzinach pracy w urzędzie. Od 17 lat jest ratownikiem Grupy Podhalańskiej GOPR, wciąż w czynnej służbie. Gdy tylko może, pełni dyżury w górach, gotów do niesienia pomocy.

- Nie ukrywam, że przez pracę w samorządzie tych godzin, jako ratownik GOPR mniej wypracowuję, ale gdy tylko mogę, jestem gotowy stawić się w dyżurce - podkreśla.

Ciężka i długa droga, aby zostać ratownikiem GOPR

Z górami jest związany praktycznie od dziecka. Najpierw na górskie wycieczki jeździł z rodzicami. Później organizował wyprawy z przyjaciółmi, zdarzało się też samemu wyruszać na szlak. Po liceum przez pewien czas pracował na stoku w Rabce Zdroju i właśnie tam po raz pierwszy zetknął się z ratownikami GOPR.

- Mieliśmy dyżurkę wspólnie z ratownikami. Bardzo mi się podobało to co robili i często z nimi rozmawiałem, aż w końcu sami zaproponowali, abym wstąpił w ich szeregi - wspomina 40-latek.

Zanim dołączył do elitarnej jednostki ratowników górskich, musiał zdać ciężkie egzaminy sprawnościowe m.in. bieg kondycyjny na Turbaczu oraz z jazdy na nartach. Sprawdzano również jego wiedzę ze znajomości topografii terenu. Po zaliczeniu tych wyzwań czekała go trzyletnia służba kandydacka, po której dopiero mógł złożyć przysięgę.

- To jest niesamowite uczucie, gdy jest się już pełnoprawnym ratownikiem. Nie ma z tego pieniędzy, ale w głowie jest cały czas myśl, że można komuś pomóc - podkreśla wiceburmistrz Wojnicza.

Tragiczne zdarzenia w górach

Leszek Ząbkowski ma na koncie setki akcji ratowniczych. Pomaga zarówno osobom, które doznają urazów na stokach narciarskich, jak i tym którzy wpadli w tarapaty wysoko w górach. Nie wszystkie akcje kończą się happy-endem. W pamięci szczególnie utkwiła mu sytuacja z początków w szeregach GOPR.

- Wydarzyło się to w Święto Gór. Zostaliśmy wezwani do 74-letniej kobiety, która zasłabła na szlaku koło Zawoi. Niestety nie udało się jej uratować, a ciało musieliśmy zwieźć na dół. Nigdy tego nie zapomnę - wspomina.

Dyżurujący w placówkach GOPR nigdy nie wiedzą, czego można się spodziewać. Nieraz wspólnie z kolegami musi pomagać osobom, które wyruszają w góry kompletnie nieprzygotowane.

- Jesienią czy zimą, gdy w dolinach panują iście wiosenne warunki, a na szczytach już bardzo zimowe, zdarza się, że musimy pomagać zejść na dół osobom, odziane są tylko w jakieś lekkie kurtki, nie mają nawet czapek - opowiada GOPR-owiec spod Brzeska.

Skuteczna reanimacja w tarnowskim kościele

GOPR to nie jedyna formacja, w jakiej działa Leszek Ząbkowski. Od 25 już lat jest także druhem OSP Biesiadki. Często jako pierwszy odpowiada na syrenę alarmową, bo mieszka... naprzeciwko remizy. Jest przeszkolony z udzielania kwalifikowanej pomocy, ma uprawnienia do kierowania wozami strażackimi.

Doświadczenie ratownika przydaje się również wtedy, gdy nie ma na sobie munduru strażackiego, ani uniformu GOPR-owca. Jak swego czasu w kościele misjonarzy w Tarnowie.

- Byłem z córką na wieczornej mszy i trzy ławki przede mną zobaczyłem, jak jeden z mężczyzn bezwładnie się osuwa. Doszło do zatrzymania krążenia, więc momentalnie przystąpiłem do reanimacji. Później przyjechał karetka i udało się przywrócić funkcje życiowe - mówi pan Leszek.

Na tym nie koniec jego aktywności, bo zasiada od niedawna w radzie parafialnej iw swoich Biesiadkach. I już zdążył m.in. pomóc proboszczowi w pozyskaniu funduszy na odnowienie zabytkowych polichromii w kościele.

Chociaż od blisko 4 lata pracuje na rzecz Wojnicza, to nie ukrywa, że chciałby ubiegać się o stanowisko wójta gminy Gnojnik, na terenie której mieszka. Zapewnia, że nie stanie mu to na przeszkodzie w realizowaniu się w Podhalańskiej Grupie GOPR.

Sezon rowerowy już niedługo! Jaki rower wybrać?

od 16 lat

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na bochnia.naszemiasto.pl Nasze Miasto