Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Jan Kulig: przejazdy nadal do poprawki

Małgorzata Więcek-Cebula
Tomasz Stodolny
Ojciec mistrza kierownicy, który w 2004 roku zginął na przejeździe kolejowym w Rzezawie, po raz kolejny apeluje o wprowadzenie dodatkowych zabezpieczeń.

- Dlatego powinniśmy zrobić wszystko, aby tego typu miejsca posiadały odpowiednie oznakowanie - apeluje Jan Kulig, wójt Łapanowa, prywatnie ojciec Janusza Kuliga.

Jego syn, trzykrotny mistrz Polski, zginął 13 lutego 2004 roku pod kołami pociągu na strzeżonym przejeździe kolejowym w Rzezawie koło Bochni, na którym dyżur pełniła pięćdziesięcioletnia dróżniczka. Kobieta nie opuściła szlabanów, przez co kierowany przez Kuliga fiat stilo wjechał wprost pod pociąg pospieszny relacji Zielona Góra-Zamość. Kierowca zginął na miejscu.

Za nieopuszczenie rogatek i doprowadzenie do śmiertelnego wypadku dróżniczka Michalina K. została skazana na karę dwóch lat pozbawienia wolności w zawieszeniu na trzy lata. Dodatkowo sąd orzekł wobec kobiety zakaz wykonywania zawodu dróżniczki oraz zajmowania innych stanowisk związanych z bezpieczeństwem na kolei na pięć lat. Wyrok jest prawomocny.

Przejazd w Rzezawie, na którym zginął rajdowiec, został gruntownie przebudowany. Pracę dróżnika zastąpiły maszyny. Na torach zainstalowano specjalne tarcze, które automatycznie zamykają rogatki, gdy do przejazdu zbliża się pociąg.

PKP zdecydowała także o wyburzeniu wszystkich budynków przy torach ograniczających widoczność kierowcy, a przede wszystkim budki dróżnika, która zasłaniała widok kierowcom zbliżającym się do torów. Wydawać by się mogło, że te wydarzenia spotęgują bezpieczeństwo.

Nic bardziej mylnego. Trzy lata po wypadku Kuliga na przejeździe kolejowym przy ulicy Krzeczowskiej w Bochni policja, po anonimowym telefonie, zatrzymała czterdziestopięcioletniego dróżnika. Okazało się, że pełniący dyżur pracownik kolei, odpowiedzialny na bezpieczeństwo na przejeździe, miał we krwi ponad cztery promile alkoholu. Mężczyzna nie potrafił i nie był w stanie wytłumaczyć, dlaczego pił.

To jednak nie koniec. Na tym samym przejeździe w grudniu ubiegłego roku, w forda kierowanego przez dwudziestodwuletniego mieszkańca Stradomki uderzyła lokomotywa. Podobnie jak w przypadku Janusza Kuliga, do wypadku doszło, ponieważ dróżniczka nie zamknęła na czas przejazdu. Chłopak miał jednak sporo szczęścia - z wyjątkiem drobnych potłuczeń nic poważnego mu się nie stało.

Tyle szczęścia nie mieli jednak dwaj młodzi ludzie, którzy w 12 października tego roku pokonywali niewielki, niestrzeżony przejazd kolejowy w Gorzkowie. Wjechali wprost pod rozpędzony intercity jadący z Przemyśla do Gdyni. Cinquecento, którym podróżowali, zostało zmiażdżone i rozwalone na pół.

Dwudziestosiedmioletni mieszkaniec Kobyla (powiat bocheński) zginął na miejscu, dwudziestotrzylatek z Poręby Spytzkowskiej (powiat brzeski) mimo wysiłku lekarzy zmarł po przewiezieniu do szpitala. Obaj mężczyźni w wyniku zderzenia z pociągiem zostali wyrzuceni z pojazdu. Także fragmenty samochodu były rozrzucone na odcinku pół kilometra.

Czy tego wypadku można było uniknąć? Urzędnicy z gminy Bochnia, na terenie której znajduje się przejazd, są przekonani, że tak. Od dziesięciu lat zabiegali bowiem o przebudowanie tego miejsca. Samorząd był gotowy partycypować w kosztach przebudowy przejazdu.

- Okazało się jednak, że kolej chce, aby za modernizację tego miejsca zapłaciła tylko gmina. Nie stać nas na to. Bylibyśmy gotowi pokryć połowę kosztów tej - w końcu nie naszej - inwestycji - deklaruje Jerzy Lysy, wójt gminy Bochnia.
Według Jana Kuliga powinniśmy jednak zrobić wszystko, aby zapewnić bezpieczeństwo na przejazdach.

- Wszystkie skrzyżowania dróg kołowych z szynowymi powinny być wyposażone w urządzenia gwarantujące stuprocentowe bezpieczeństwo kierowców. Z doświadczenia wiemy, że człowiek czasami może popełnić błąd - mówi ojciec rajdowca.

od 16 lat
Wideo

Policyjne drony na Podkarpaciu w akcji

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Jan Kulig: przejazdy nadal do poprawki - Warszawa Nasze Miasto

Wróć na bochnia.naszemiasto.pl Nasze Miasto