Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Mateusz Hołda, najmłodszy profesor w Polsce: Nauka to moja pasja, przyniosła stypendia i podróże. Nie było czasu na codzienne imprezy

Piotr Tymczak
Piotr Tymczak
Prof. Mateusz Hołda, kardiomorfolog z Collegium Medicum Uniwersytetu Jagiellońskiego został uhonorowany tytułem Promotor Polski, przyznawanym przez Fundacja Polskiego Godła Promocyjnego „Teraz Polska”.
Prof. Mateusz Hołda, kardiomorfolog z Collegium Medicum Uniwersytetu Jagiellońskiego został uhonorowany tytułem Promotor Polski, przyznawanym przez Fundacja Polskiego Godła Promocyjnego „Teraz Polska”. Wojciech Matusik
- Nigdy nie spodziewałem się, że stanę się internetowym memem. Mam nadzieję, że dla wielu młodych ludzi jestem jednak inspiracją do działania. Moja kariera naukowa pokazuje, że w młodym wieku można bardzo dużo osiągnąć - mówi Mateusz Hołda, kardiomorfolog z Collegium Medicum Uniwersytetu Jagiellońskiego, pierwszy polski naukowiec, któremu przyznano tytuł profesora belwederskiego przed ukończeniem 30. roku życia (w wieku 29 lat), niedawno został uhonorowany tytułem Promotor Polski, przyznawanym przez Fundację Polskiego Godła Promocyjnego „Teraz Polska”.

Już jako dziecko wyróżniał się Pan świetną pamięcią, szybkim przyswajaniem wiedzy i zapowiadał się na najmłodszego profesora?
Absolutnie tak nie było. Od zawsze się jednak dobrze uczyłem. Rodzice mi to wpajali i sam byłem tego świadomy, że jeżeli chce się coś w życiu osiągnąć, to trzeba na to ciężko zapracować. Nauka w kolejnych szkołach była więc drogą do osiągania celów, była drogą do tego, by zostać lekarzem.

To nie było tak, że jak inni uczyli się liter, to Pan już czytał książki?
Tak nie było. Moja edukacyjna ścieżka była zwyczajna. Miałem same piątki i szóstki, dobrze się uczyłem, bo dużo się uczyłem. Wszystko było okupione ciężką pracą. Nie było tak, że wystarczyło spojrzeć na podręcznik i już cała jego zawartość była w głowie. Takich ewenementów na świecie jest bardzo niewiele. Ja się na pewno do nich nie zaliczam. W nauce nic nie przychodzi łatwo, to naprawdę jest ciężka, pełnoetatowa praca. Natomiast badania naukowe to nie jest coś, co można sobie wymyślić w głowie. Nie ma takiej sytuacji, że nagle ktoś coś odkrywa, do czegoś dochodzi.

Czyli wracał Pan ze szkoły do domu i nadal się uczył?
Dokładnie tak było. Odrabianie zadań domowych to był codzienny rytuał. Im dalej w las, przykładowo w liceum, to już był wielogodzinny czas spędzany nad podręcznikiem, ćwiczeniami. To były prace domowe. Towarzyszyła temu chęć zdobycia jak najlepszych ocen, bycia najlepszym w klasie, szkole, chęć wygrania konkursów, które ułatwiałby późniejszy start w życiu.

Czuje Pan przez to, że coś jednak stracił ze swojej młodości?
Nie myślę, że gdybym ten czas przykładowo spędził przed telewizorem, to miałoby to jakiś wpływ na młodego człowieka i skoro tego nie było, to jakaś duża strata. Wolałem też odrabiać zadania domowe niż poświęcać czas na grę na komputerze. Nie uważam też, że cokolwiek straciłem podczas studiów. Myślę, że było wręcz odwrotnie. Praca naukowa, którą miałem dała mi też namiastkę wolności finansowej. Za wynikami w nauce szły stypendia, granty, możliwość podróżowania w różne zakątki świata, co moim rówieśnikom nie było dane. To był bonus do działalności naukowej, potwierdzenie tego, że warto to robić. Każdy kto idzie na medycynę zdaje sobie sprawę z tego, że to ciężkie studia. Był czas na spotkania, ale nikt nie imprezował codziennie. Byłem jednak zwykłym normalnym studentem. W ramach wolnego czasu jedni grali w gry planszowe, inni pracowali np. w barze, a ja pracowałem naukowo, traktowałem to jako pasję. Trzeba też pamiętać, że robienie badań naukowych nie polega na przyswajaniu wiedzy, tylko na jej produkowaniu. Tutaj bardziej liczą się zdolności organizacyjne, dotyczące organizacji czasu i zespołu.

Do tego jednak trzeba było wcześniej dużą wiedzę zdobyć. Na pewno ma Pan więc świetną pamięć.
Tu bym się spierał, czy mam dobrą pamięć. Czasem łapię się na tym, że nie za bardzo. Każdy człowiek ma tak, że lepszą pamięć ma do tego, czym się zajmuje, czym się interesuje. Ja serce, kardiologię traktowałem jako coś, co mnie fascynuje. Jeśli coś kogoś interesuje, to łatwiej przychodzi do głowy. Jeżeli zapytałby mnie ktoś teraz, co przerabialiśmy na zajęciach z biochemii, to nic nie powiem. Jeżeli ktoś zapyta o budowę serca, to pewnie niejednego jestem w stanie zagiąć.

Skąd u Pana takie zainteresowanie sercem?
Sam nie wiem. Zawsze mnie to fascynowało. Ludzkość zawsze była zafascynowana sercem. Nie możemy powiedzieć, dlaczego tak bardzo nie jest zafascynowana np. wątrobą. W kulturze serce zawsze było najważniejszym organem. Ta magiczność serca mnie pociągała. Choroby sercowo-naczyniowe są najczęściej wymieniane w statystykach dotyczących śmiertelności. Dlaczego więc nie zająć się sercem, jeszcze bardziej go zgłębić? Udało się wstrzelić w temat. Anatomia serca jeszcze bardzo dużo chowa przed nami. Mamy coraz doskonalsze metody badawcze, które pozwalają nam się coraz więcej dowiedzieć na temat serca. Tomografia komputerowa, echo serca, wszystko co 20, 30 lat temu nie było jeszcze tak szeroko dostępne, dziś jest używane niemal przez każdego lekarza. Jest głód wiedzy na temat serca. Chcemy wiedzieć co w jego pracy jest normą, co nieprawidłowością i jak to wpływa na nasze życie.

Z racji tego, że został Pan profesorem w tak młodym wieku stał się też gwiazdą mediów. Jak się Pan z tym czuje?
Nigdy nie spodziewałem się, że stanę się internetowym memem. Mam nadzieję, że dla wielu młodych ludzi jestem jednak inspiracją do działania. Moja kariera naukowa pokazuje, że w młodym wieku można bardzo dużo osiągnąć, czasem wbrew środowisku i otoczeniu. Nie kryjmy tego, środowisko naukowe jest bardzo hierarchiczne i młodym ludziom bez finansowania, zaplecza, ciężko jest coś osiągnąć. Mam więc nadzieję, że dla młodych osób jestem pozytywną inspiracją, pokazującą, że jeśli się chce coś zrobić, jest się wytrwałym, to można coś zrobić. W wywiadach powtarzam, że 80 procent sukcesu, jak nie więcej, to ciężka praca, wytrwałość i ludzie, z którymi współpracujemy.

To na koniec proszę o poradę, jak powinniśmy zadbać o swoje serce?
Możemy to zrobić przede wszystkim poprzez swój styl życia, na który mamy ogromny wpływ. Większość chorób układu sercowo-naczyniowego powstaje z niezdrowego stylu życia. Zadbajmy więc o wagę, o to co jemy, unikajmy używek, poświęcajmy więcej czasu na ruch i aktywność fizyczną.

Rozmowa w cztery oczy najlepsza dla mózgu

od 16 lat

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na bochnia.naszemiasto.pl Nasze Miasto