Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Tarnów. Wydali majątek na działki. Będą mieć smród z kurnika

Paweł Chwał
Mieszkańcy Krzyża nie chcą, aby  koło ich domów znów działała ferma. Domagają się  rozbiórki kurnika
Mieszkańcy Krzyża nie chcą, aby koło ich domów znów działała ferma. Domagają się rozbiórki kurnika Paweł Chwał
Ludzie zakupili działki, bo byli pewni, że ferma jest nieczynna. Nowy właściciel wznawia chów kur. Mieszkańcy boją się smrodu i problemów ze zdrowiem. Twierdzą, że to miasto ich oszukało.

Pani Alicja przez 10 lat odkładała pieniądze na własny dom. Kupiła niewielką działkę w wymarzonym - jak jej się wydawało miejscu, uzyskała wszystkie niezbędne pozwolenia i zaczęła już zwozić na nią materiał.

Marzenia o domu...

Z budową miała ruszyć dwa tygodnie temu. Ekipa była już zamówiona, a ona pełna optymizmu i wiary w to, że wreszcie zrealizuje swoje marzenie. Projekt przyszłego domu wybrali wspólnie - całą rodziną.

Marzenia o własnym domu prysły w jednej chwili jak bańka mydlana, kiedy okazało się, że stojącą niespełna 100 m od jej posesji halę odkupił nowy właściciel i przystępuje do odtworzenia w niej fermy kurzej.

- Kiedy starałam się o pozwolenia na budowę w mieście przedstawili mi mapy, na których jednoznacznie napisane było, że ferma jest nieczynna. Gdybym wiedziała, że ktoś kiedyś znowu będzie chciał tutaj chodować kury to w życiu nie kupiłabym po sąsiedzku działki - twierdzi załamana kobieta.

W podobnej sytuacji jest wiele innych osób, które - tak jak ona, kupiły lub przejęły po rodzicach działki w rejonie ulic: Kalinowej i Wiśniowej w Krzyżu.

- Pamiętam, jak byłem dzieckiem, gdy tata próbował coś uprawiać na tej działce. Nie dało się. W obszarze kilku metrów od fermy wszystko było wypalone przez opary wydobywające się ze środka, a smród kurzych odchodów rozchodził się po całej okolicy - twierdzi Sylwester Witkiewicz, którego posesja bezpośrednio sąsiaduje z halą. Też myślał, by budować się tu w przyszłości, bo miejsce jest urocze, ale w sytuacji, kiedy ferma znowu będzie działać, to irracjonalne.

Prawo nie zabrania

Ludzie, którzy mieszkają w okolicy przekonują, że ferma co najmniej od kilku lat była nieczynna. Byli pewni, że wkrótce zostanie rozebrana, bo budynek jest w fatalnym stanie.

W nowym planie zagospodarowania przestrzennego dla tej części Tarnowa, który najprawdopodobniej w czerwcu zostanie przyjęty przez radnych, ta część Krzyża przeznaczona jest pod budowę domków jednorodzinnych i tereny rekreacyjne.

- Miasto, z jednej strony zachęca ludzi do kupowania tutaj działek i osiedlania się, a z drugiej funduje im środku osiedla fermę kurzą, wydając zgodę na jej ponowne uruchomienie. To niezrozumiała sytuacja - dziwi się Grażyna Barwacz, radna miejska z Krzyża. Do Rady Miejskiej i prezydenta Tarnowa trafił już protest mieszkańców dzielnicy przeciw fermie. Podpisało się pod nim 126 osób. - Czy dla dobra jednego przedsiębiorcy warto poświęcać dobro ogółu? - pytają podpisani w nim ludzie.

W Wydziale Ochrony Środowiska magistratu tłumaczą, że nie mogli nic zrobić, aby zablokować inwestycję.

Hodowla kur metodą ściółkową w liczbie poniżej 10 tysięcy sztuk nie wymaga bowiem żadnych decyzji WOŚ, w tym decyzji o środowiskowych uwarunkowaniach realizacji przedsięwzięcia.

Do Wydziału Planowania Przestrzennego i Budownictwa nikt wprawdzie o zgodę na ponowne zapełnienie się hali kurami nie występował, ale - jak mówią urzędnicy - zgodnie z ustawą, taka zgoda nie była wymagana. Nowy właściciel fermy dziwi się protestom mieszkańców.

- Chów kur odbywa się tutaj od dobrych 40 lat. Budynek nie jest mały i każdy, kto kupił po sąsiedzku działkę nie może tłumaczyć się tym, że nie wiedział o jej istnieniu - twierdzi Mariusz Malec.

Uspokaja sąsiadów, że zamontuje nowe okna w budynku i specjalne wywietrzniki, które mają ograniczyć uciążliwości zapachowe związane z prowadzoną działalnością.

- Hodowla kur wiąże się z niedogodnościami. Smrodu całkowicie nie da się wyeliminować - przyznaje Beata Rząsa-Janas z powiatowego inspektoratu weterynarii w Tarnowie. Przyznaje, że przez ostatnich kilka lat służby weterynaryjne fermy nie kontrolowały, gdyż ta przechodziła zmiany właścicielskie.

W ten sposób odpowiada na słowa mieszkańców, którzy twierdzą, że ferma od kilku lat była zamknięta i jej obecny rozruch to tak naprawdę uruchamianie jej na nowo, co kłóci się z założeniami planu zagospodarowania przestrzennego.

- Nie jestem w stanie stwierdzić, czy była ona nieczynna czy tylko jej działalność była mocno ograniczona. Każdy, kto jest ubezpieczony w KRUS może mieć koło domu do 250 kur i nie musie tego zgłaszać służbom weterynaryjnym - mówi.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Plantatorzy ostrzegają - owoce w tym roku będą droższe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bochnia.naszemiasto.pl Nasze Miasto