Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Trener Puszczy Tomasz Tułacz: Nie stać nas na wielkie transfery i tak pozostanie, bo nagle nie będziemy dużo bogatsi

Krzysztof Kawa
Krzysztof Kawa
Trener Tomasz Tułacz przemawia do kibiców Puszczy podczas fety na stadionie w Niepołomicach
Trener Tomasz Tułacz przemawia do kibiców Puszczy podczas fety na stadionie w Niepołomicach Wojciech Matusik
- Jesteśmy klubem, którego nie stać na wielkie transfery i myślę, że tak pozostanie. Piłkarze, których mamy pokazali, że można w chwilach próby na nich liczyć, więc pewnie dostaną nagrodę i nadal będą stanowić o sile tej drużyny – mówi trener Tomasz Tułacz w pierwszej rozmowie po awansie Puszczy Niepołomice do ekstraklasy.

Proszę opowiedzieć o swoich emocjach tuż po tym, jak w niedzielę w Niecieczy, gdzie wygraliście z Bruk-Betem Termaliką po dogrywce finał baraży o ekstraklasę, wybrzmiał ostatni gwizdek sędziego.
Poczułem ogromne szczęście, można powiedzieć, że to było spełnienie marzeń wielu osób, kibiców. A jeśli chodzi o mnie, było to poczucie ogromnej dumy z tego, jak funkcjonowaliśmy i do czego doszliśmy jako zespół.

Miałem wrażenie, że wtedy pan na moment opuścił boisko i schował się w stadionowym tunelu…
Tak było. Chciałem szybko poukładać sobie w głowie to wszystko, co się wydarzyło. Trochę ochłodzić emocje.

Waszą radość na płycie boiska transmitowała stacja Polsat Sport. A jak wyglądała dalsza część fety, już w Niepołomicach?
To było nieprawdopodobne wydarzenie. Bardzo duża grupa niepołomiczan czekała na zespół. I wszyscy razem świętowaliśmy ten sukces. Piękna chwila.

Skąd się wzięło u pana napoleońskie nakrycie głowy?
Przygotowała je grupa kibiców. Sama miała te nakrycia i jedno z nich mi podarowała.

Preludium do tego gestu była sektorówka rozłożona miesiąc wcześniej na trybunach stadionu w Niepołomicach, na której widniał pan w stroju Napoleona.
To było dla mnie bardzo miłe i naprawdę to doceniam. To był bardzo sympatyczny gest i z tego miejsca mogę tylko za to gorąco kibicom podziękować.

Łukasz Sołowiej powiedział tuż po niedzielnym meczu, że zespół Puszczy był w tym sezonie jak zdyscyplinowane wojsko. Można dodać, że to była niezwykle waleczna armia pod wodzą Napoleona. Jak się panu podoba takie porównanie?
Jak najbardziej, chociaż na ten moment jesteśmy do siebie podobni tylko jeśli chodzi o wzrost. (śmiech) Ja się cieszę, wracając do aspektu sportowego, że wszyscy zawodnicy stanęli na wysokości zadania.

Pamiętam pana wypowiedź po spotkaniu z Resovią, gdy się wydawało, że bezbramkowym remisem na własnym boisku wypisujecie się z walki o ekstraklasę. Trochę pan wtedy skrytykował swoich piłkarzy, ale na koniec wypowiedział takie zdanie, że do końca będziecie języczkiem u wagi w tej rywalizacji. Tliła się w panu nadzieja, że to będzie rzeczywiście do końca możliwe?
Takie mecze, jak ten z Resovią w I lidze się zdarzają. Walczyliśmy o pozostanie w pierwszej szóstce, a tamten mecz nam nie wyszedł. Jednak paradoksalnie spowodował jeszcze większą mobilizację zespołu.

Prezes Marek Bartoszek powiedział w niedzielę na antenie Polsatu Sport, że jeśli chodzi o umiejętności indywidualne piłkarzy to zapewne nie jesteście w TOP3 I ligi, ale jeśli chodzi o zespół jako całość, to z całą pewnością tak jest. I podkreślał, że dobiera pan piłkarzy pod względem charakterologicznym. Jak to się dzieje, że to się panu tak dobrze udaje?
Mamy określone zasady funkcjonowania zespołu i do tego funkcjonowania potrzebni są zawodnicy, którzy stają na wysokości zadania i spełniają określone profile. Oczywiście nie jesteśmy klubem, który może sobie pozwolić na duże nazwiska, ale staramy się dobierać zawodników do naszego sposobu grania, takich, na których nas stać. A oprócz tego, niestety albo stety, w piłce ważny jest mental i na to też zwracamy bardzo dużą uwagę.

Proszę uchylić rąbka tajemnicy, czy to się odbywa w ten sposób, że pan, zanim na jakiegoś piłkarza się zdecyduje, rozmawia z nim osobiście i robi wywiad środowiskowy?
Tak, to jest cały proces, bo najpierw obserwujemy zawodnika, oceniamy go pod względem jakości, sprawdzamy możliwości pozyskania go, czy spełniamy oczekiwania finansowe. A potem jest tak zwany wywiad, tak jak pan powiedział, czy to środowiskowy, czy to zasięgamy opinii innych, a przede wszystkim to jest też rozmowa z samym zawodnikiem. To jest kluczowe dla podjęcia decyzji.

Z tego co słyszę wstępna lista piłkarzy, którzy mieli przyjść do klubu, powstała zanim dokonał się awans do ekstraklasy. Czy teraz będzie musiała nastąpić modyfikacja tej listy, bo jednak to będzie zupełnie inne wyzwanie?
Jesteśmy klubem, którego nie stać na wielkie transfery i myślę, że tak pozostanie, bo nagle nie będziemy dużo bogatsi. Sądzę, że te plany, które mieliśmy, wdrożymy. Piłkarze, których mamy pokazali, że można w chwilach próby na nich liczyć, więc pewnie dostaną nagrodę za to, że awansowali i nadal będą stanowić o sile tej drużyny. Myślę, że przy wzmocnieniu trzema-czterema piłkarzami będziemy na tyle solidnym zespołem, iż będziemy się umieli przeciwstawić drużynom w ekstraklasie.

Z tego co pan mówi o nagrodzie wynika, że trzon drużyny nadal będą stanowić ci sami zawodnicy.
Tak, ze względów finansowych. Nie czarujmy się. Na pewno będziemy chcieli poszukać wzmocnień na dwie-trzy pozycje, ale jesteśmy realistami. Zawsze tak funkcjonowaliśmy i to się chyba nie zmieni.

Z końcem czerwca kontrakty wygasają ośmiu piłkarzom, to Siemaszko, Kidrić, Pięczek, Wojcinowicz, Boguski, Wróblewski, Yakuba i Thiago. Trzem ostatnim kończą się wypożyczenia. Czy pan już teraz wie, którzy piłkarze na pewno odejdą z Puszczy?
Trwają rozmowy i dziś za wcześnie, by to powiedzieć. Dajmy czas działaczom i zawodnikom na porozmawianie o ich przyszłości.

Zapytam jeszcze o stadion, bo wokół tego tematu narosło trochę niespodziewanych emocji. Słyszę, że jest szansa, by organizować mecze ekstraklasy na stadionie w Niepołomicach. Jak pan w ogóle podchodzi do kwestii stadionu Wisły? Czy to był jeden z pomysłów, który z panem był konsultowany?
Nie, absolutnie. Jestem daleko od tych spraw, ja się zajmuję przygotowaniem zespołu do gry. Cieszyłbym się, gdyby była możliwość grania na własnym stadionie. A jeżeli chodzi o Wisłę Kraków, to chciałem jej podziękować za rywalizację, tak samo jak Termalice. Uważam, że wygrał zespół w tym danym dniu skuteczniejszy. I tyle. A jeżeli chodzi o stadion Wisły, to jest to poza moim obszarem działań.

Posmakował pan ekstraklasy jako piłkarz przed wielu laty. Czy przez to jako trener czuje się pan po awansie spokojniejszy, czy wręcz przeciwnie? Czy pana zdaniem między ekstraklasą a jej zapleczem jest duża przepaść?
Tak, to jest duża różnica. Nie ma tu żadnego zaskoczenia, aczkolwiek ja jestem spokojny. Trzeba po prostu krok po kroku budować mocniejszy zespół, solidniejszy, przede wszystkim taki, który będzie jednością, będzie tworzył na boisku prawdziwą drużynę. Bo ona będzie się ścierała z faworytami, tak to będzie wyglądać, my nie będziemy nim w żadnym meczu. Zdajemy sobie z tego sprawę, ale jak pokazały baraże, w piłce noznej nie zawsze ten silniejszy wygrywa.

Obcokrajowców w pana drużynie można policzyć na palcach jednej ręki: Słoweniec Kidrić, Ukrainiec Yakuba, Brazylijczyk Thiago, Senegalczyk Thiakane…
Thiakane ma już polskie obywatelstwo.

Czy budowanie w ten sposób drużyny to celowy zamysł? Czy pana zdaniem polscy piłkarze są wystarczająco dobrzy i nie ma potrzeba szukać po świecie innych?
Ja uważam, że polscy piłkarze powinni dostawać szanse, szczególnie młodzi. Powinniśmy otworzyć się na taki pomysł funkcjonowania zespołu, aczkolwiek czasami sięgamy po zagranicznych, bo niestety polscy piłkarze są drodzy. Dlatego nie szukamy w pierwszej i drugiej lidze, lecz często robimy polskie transfery z IV czy III ligi. Najlepszym przykładem jest Karol Knap, którego wzięliśmy z Karpat Krosno, a dzisiaj gra w ekstraklasie w Cracovii.

No właśnie, pod pana okiem rozwinął się nie tylko ten piłkarz „Pasów”.
Zgadza się, także Michał Rakoczy skorzystał na tym, że grał u nas. Podobnie jak bramkarz Karol Niemczycki, którego Cracovia od nas wykupiła. Myślę, że jesteśmy takim klubem, który ma pewien pomysł i go realizuje, a poprzez pracę, systematyczność i dobre relacje w klubie osiąga to, co osiąga.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Trener Puszczy Tomasz Tułacz: Nie stać nas na wielkie transfery i tak pozostanie, bo nagle nie będziemy dużo bogatsi - Gazeta Krakowska

Wróć na bochnia.naszemiasto.pl Nasze Miasto