Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Bochnia: cudem uniknął śmierci

Małgorzata Więcek-Cebula
Mężczyzna trafił do centrum leczenia głębokiej hipotermii w Szpitalu Jana Pawła II w Krakowie.
Mężczyzna trafił do centrum leczenia głębokiej hipotermii w Szpitalu Jana Pawła II w Krakowie. fot. Anna Kaczmarz
Od śmierci dzieliły go najwyżej dwie godziny. 55-letniego Marka J. z Bochni w ostatniej chwili uratowali znajomi. Gdy rano przyszli do niego, nie dawał już oznak życia. W nieogrzewanym mieszkaniu temperatura wynosiła minus siedem stopni Celsjusza. Temperatura ciała mężczyzny - zaledwie 24 stopnie.

Nieprzytomnego 55-latka pogotowie natychmiast przetransportowało do specjalistycznej kliniki w Krakowie. Tu trafił na stół operacyjny. Został podłączony do sztucznego płuco-serca. Cudem przeżył. - Jest już wydolny krążeniowo, jego stan poprawił się - mówi dr Tomasz Darocha ze Szpitala Jana Pawła II w Krakowie.

Mężczyzna mieszkał w kamienicy przy ul. Kazimierza Wielkiego, której prywatny właściciel poprzez sądowe eksmisje pozbył się innych lokatorów. Dostali oni lokale zastępcze. Ostatnią osobą, która czeka na lokal był właśnie Marek J. - Lokal socjalny jest już praktycznie gotowy, ale nie został jeszcze odebrany przez nadzór budowlany - mówi Tomasz Ryncarz, rzecznik prasowy bocheńskiego magistratu.

***

W nieogrzewanym budynku przy ulicy Kazimierza Wielkiego w Bochni został znaleziony Marek J. Mężczyzna w stanie głębokiej hipotermii trafił do Szpitala im. Jana Pawła II w Krakowie.

- Temperatura jego ciała wynosiła zaledwie 24 stopnie Celsjusza. Nieprzytomnego, z zatrzymanym krążeniem, trzeba było natychmiast przetransportować do specjalistycznej jednostki - tłumaczy Jarosław Gucwa, szef Szpitalnego Oddziału Ratunkowego w Bochni.

W Krakowie mężczyzna od razu trafił na stół operacyjny. Został podłączony do sztucznego płuco-serca. Obecnie przebywa na oddziale anestezjologii i intensywnej terapii.

W ostatniej chwili
Marek J. dobrze znosi rekonwalescencję. Został już nawet wybudzony. - Udało się przywrócić krążenie. Jego stan był jednak bardzo poważny - podkreśla dr Tomasz Darocha, specjalista od zwalczania tzw. hipotermii głębokiej.

Jak tłumaczą lekarze, minie jeszcze wiele czasu, zanim 55-latek wróci do zdrowia. Podkreślają, że życie zawdzięcza znajomym, którzy znaleźli go w ostatniej chwili. Jeszcze kilka godzin, a nie byłoby już szans na jego ocalenie. Inną kwestią jest to, że mężczyzna tak naprawdę nie ma dokąd wrócić.

Nieogrzewany dom
Zdewastowana kamienica, w której został odnaleziony Marek J., należy do prywatnego właściciela. Kilka miesięcy temu wszyscy jej lokatorzy zostali eksmitowani. Część z nich dostała mieszkania zastępcze od miasta. Marek J. też taki lokal miał otrzymać. - W jego remoncie pomógł właściciel kamienicy. Lokal na peryferiach Bochni jest już praktycznie gotowy, czekamy tylko na odbiór przez nadzór budowlany - mówi Tomasz Ryncarz, rzecznik prasowy bocheńskiego magistratu.

Do czasu przeprowadzki 55-latek miał zajmować mieszkanie w kamienicy przy Kazimierza Wielkiego. W lokalu nie było ani prądu, ani ogrzewania. W nocy z soboty na niedzielę temperatura spadła do minus siedmiu stopni. W takich warunkach o wyziębienie nie było trudno.

Pomagał mu MOPS
55-latek nigdzie nie pracował. Od wielu lat korzystał z pomocy społecznej. - Nie otrzymywał od nas pieniędzy, ale miał otwarty rachunek w sklepie, gdzie mógł robić zakupy. Mógł też korzystać z gorących posiłków - wyjaśnia Norbert Paprota, dyrektor MOPS w Bochni.

Marek J. nie godził się na zamieszkanie w schronisku dla bezdomnych mężczyzn, mimo że takie propozycje otrzymywał wielokrotnie. - Monitorowaliśmy sytuację na bieżąco, ten człowiek jednak nie chciał sobie pomóc - dodaje Paprota.

W podobnej sytuacji jak 55-latek jest jeszcze dziewięć innych osób w Bochni. Na okres zimy zatrzymują się u znajomych, nie chcą przenieść się do schroniska.

- To najczęściej ludzie uzależnieni od alkoholu. Chęć wypicia jest dla nich ważniejsza nawet od ich własnego bezpieczeństwa - mówi Krzysztof Tomasik, komendant straży miejskiej w Bochni.

Zimą strażnicy patrolując miasto kontrolują pustostany. Odwiedzali także dom, w którym mieszkał Marek J.

***

Hipotermia to stan, gdy temperatura ciała spada poniżej 35 °C. Stan taki jest spowodowany zbyt szybkim ochładzaniem organizmu w stosunku do jego zdolności wytwarzania ciepła. To zaś jest efektem działania zimnego powietrza, wody lub zahamowania procesów przemiany materii. Wychładzanie organizmu przyspiesza obecność alkoholu w organizmie.

Do tej pory lekarze z Krakowa uratowali 14 osób w stanie hipotermii. Wśród nich było dziecko. Obecnie w Szpitalu im. Jana Pawła II znajduje się trzech pacjentów po hipotermii. Oprócz 55-latka z Bochni są tu mężczyźni znalezieni na Babiej Górze i w Krzeszowicach.

Codziennie rano najświeższe informacje, zdjęcia i video z regionu. Zapisz się do newslettera!

od 16 lat
Wideo

Policyjne drony na Podkarpaciu w akcji

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bochnia.naszemiasto.pl Nasze Miasto