Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Bochnia. Prokuratura bada, czy w komendzie straży były nieprawidłowości. Początek sprawie dał anonimowy donos

Paweł Michalczyk
Paweł Michalczyk
Wysięgnik Państwowej Straży Pożarnej w Bochni
Wysięgnik Państwowej Straży Pożarnej w Bochni Paweł Michalczyk
Prokuratura sprawdza, czy w w bocheńskiej komendzie powiatowej Państwowej Straży Pożarnej doszło do popełnienia przestępstwa. Sprawą zajęto się po anonimowym zawiadomieniu, które przywołuje wyniki lipcowej kontroli w jednostce. Wynika z niej, że na 23 wyjazdy podnośnikiem, w aż 15 przypadkach były one niezasadne. Chodziło o interwencje przy usuwaniu konarów drzew przy szkołach, bądź drogach publicznych.

FLESZ - Oto nowe zasady szczepień

Anonimowe doniesienie o możliwości popełnienia przestępstwa wpłynęło do Prokuratury Rejonowej w Bochni w ostatnich tygodniach.

- Dotyczyło ono rzekomych nieprawidłowości w bocheńskiej komendzie straży pożarnej. Według anonimu, komendant miał fałszować dokumenty, a także czerpać korzyści majątkowe ze sprzętu, należącego do dyspozycji komendy - informuje nas prokurator Mieczysław Sienicki, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Tarnowie.

Na razie prowadzone jest postępowanie sprawdzające, które ma ustalić, czy zachodzą przesłanki do wszczęcia śledztwa. Prokuratura wystąpiła o protokół pokontrolny i inne dokumenty. Bocheńska prokuratura rejonowa wyłączyła się z postępowania, które przekazano Prokuraturze Rejonowej w Tarnowie.

15 niezasadnych interwencji podnośnika z PSP Bochnia

Kontrola w bocheńskiej komendzie Państwowej Straży Pożarnej miała miejsce między 20 a 31 lipca 2020 roku. Przeprowadził ją zespół kontrolny z komendy wojewódzkiej PSP w Krakowie. Oceniał on zasadność dysponowania podnośnika hydraulicznego o wysokości 25 m.

Kontrola wykazała nieprawidłowości, m.in. niewłaściwe przyjmowanie zgłoszeń alarmowych przez dyżurnego stanowiska kierowania. - Alarmowanie jednostek OSP odbywało się wyłącznie telefonicznie, bez użycia systemu selektywnego alarmowania - mówi mł. bryg. Sebastian Woźniak, rzecznik prasowy komendanta wojewódzkiego Państwowej Straży Pożarnej w Krakowie.

Kontrolerzy stwierdzili również przypadki niewłaściwego dysponowania podnośnika. - Nie były to zdarzenia bezpośrednio ratownicze, które wymagały podjęcia tak nagłej i pilnej interwencji, ale były one wcześniej umówione, a następnie traktowane jako ratownicze. Były one związane z pielęgnacją drzew, natomiast z informacji, jakie posiadamy, nie były to działania prywatne, tylko na terenie budynków użyteczności publicznej, szkół - wyjaśnia Sebastian Woźniak.

Na 23 przeanalizowane przypadki dysponowania podnośnika, w 15 stwierdzono niezasadne dysponowanie tego urządzenia. Chodziło m.in. o wyjazd do pochylonego drzewa przy szkole podstawowej w Rozdzielu, przy szkole w Kamionnej, do uszkodzonego konara nad jezdnią w Łąkcie Górnej czy w końcu do drzew obok szkoły w Proszówkach.

- Nasze przepisy są tak skonstruowane, że jeżeli jest bezpośrednie zagrożenie, trzeba jechać i usunąć, a nie odkładać tego w czasie. Ze zgłoszenia nie może wynikać, że drzewo stwarza potencjalne zagrożenie, czyli jeśli w przyszłości przyszłaby wichura, to drzewo mogłoby się zawalić. To musi być tu i teraz - wyjaśnia rzecznik komendy wojewódzkiej.

Zwraca uwagę, że nie ma dowodów na to, aby strażacy wyjeżdżali do interwencji na prywatnych posesji, ani że komendant pobierał za tego typu pomoc jakiekolwiek gratyfikacje. - Wydaje mi się, że jeżeli jakaś osoba miałaby taką wiedzę, powinna to bezwzględnie zgłosić do prokuratury - zaznacza Woźniak.

W zaleceniach pokontrolnych zwrócono uwagę, aby w sposób właściwy przyjmować zgłoszenia. Środkiem do tego miało być przeprowadzenie szkolenia dyspozytorów, aby ci w sposób właściwy instruowali osoby zgłaszające, do jakiego typu zgłoszeń strażacy mają prawo wyjeżdżać.

Oprócz tego Małopolski Komendant Wojewódzki wezwał komendanta powiatowego mł. bryg. Roberta Cieślę na rozmowę dyscyplinującą. - Komendant powiatowy poinformował o realizacji zaleceń pokontrolnych - mówi Sebastian Woźniak.

Komendant PSP z Bochni: jestem ofiarą nagonki

Mł. bryg. Robert Cieśla, komendant powiatowy Państwowej Straży Pożarnej w Bochni przyznaje, że były wyjazdy do usuwania zagrażających drzew, ale nigdy nie było wyjazdów związanych z prywatnymi posesjami.

- Drzewa były usuwane bądź przycinane tylko i wyłącznie przy budynkach użyteczności publicznej lub przy drogach publicznych. Nie było żadnej interwencji na posesji prywatnej, a zatem nie było możliwości żebym brał za coś takiego pieniądze. Żadnych pieniędzy nigdy nie pobierałem - zapewnia Robert Cieśla. - Podnośnik wysyłamy tylko wtedy, gdy jest zagrożenie - dodaje.

Robert Cieśla spokojnie podchodzi do postępowania w prokuraturze. - Jedno wiem na pewno, nie mam się czego obawiać, ponieważ nie była uprawiana prywata, ani nic takiego. Niestety, trwa nagonka na moją osobę, nie wiadomo z jakiego powodu - dodaje.

Według komendanta z Bochni, wszystko można bez trudu zweryfikować, ponieważ każdy samochód ma lokalizator GPS, co umożliwia prześledzenie każdego wyjazdu oraz każdego zatrzymania się nawet kilka lat wstecz.

Masz informacje? Nasza Redakcja czeka na #SYGNAŁ

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na bochnia.naszemiasto.pl Nasze Miasto