Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Sądowy finał porodu w Nowym Wiśniczu

Artur Drożdżak
Para zgłosiła się do szpitala w Bochni. Marta W. twierdziła, że była w trzecim miesiącu ciąży i poroniła
Para zgłosiła się do szpitala w Bochni. Marta W. twierdziła, że była w trzecim miesiącu ciąży i poroniła Paulina Korbut
Karę roku więzienia usłyszał 20-letni Kamil K. za próbę nielegalnej aborcji u swojej 18-letniej partnerki seksualnej. Proces chłopaka toczył się za zamkniętymi drzwiami przed Sądem Okręgowym w Tarnowie. Wyrok nie jest prawomocny. - Ze względu na możliwość obrazy dobrych obyczajów oraz ważny interes prywatny oskarżonego proces w tej sprawie będzie się w całości toczył z wyłączeniem jawności - zdecydował w styczniu br. tarnowski sąd.

Średniego wzrostu, krótko ostrzyżony 20-latek został doprowadzony na proces w policyjnym konwoju. 18-letnia Marta W., z którą oskarżony miał dziecko, zjawiła się na rozprawie. Była przesłuchiwana jako świadek. - Dziewczynie postawiono właśnie zarzut pozbawienia życia swojego dziecka w okresie porodu pod wpływem jego przebiegu. Grozi za to odpowiedzialność karna od trzech miesięcy do pięciu lat. Podejrzana nie przyznała się do winy i odmówiła składania wyjaśnień - informuje Bożena Owsiak, rzecznik tarnowskiej prokuratury. Sprawa dziewczyny będzie się toczyć w odrębnym procesie karnym, gdy bocheńska prokuratura skieruje w tej sprawie do sądu akt oskarżenia przeciwko 18-latce.

Z dotychczasowych ustaleń wynika, że Kamil K. i Marta W. byli parą przez kilkanaście miesięcy. Na początku 2010 r. zaczęli podejrzewać, że dziewczyna może być w ciąży. Na forach internetowych zaczęli intensywnie poszukiwać informacji, w jaki sposób można ciążę usunąć. Oglądali też zdjęcia ciężarnych kobiet i typowali, w którym miesiącu może być Marta W. Znaleźli także w internecie lek, którego zażycie ma gwarantować poronienie. Od znajomego lekarza zdobyli poszukiwany specyfik i dziewczyna zażyła go 9 maja 2010 r. Dwa dni później ponowiła aplikację leku, a 12 maja urodziła żywe dziecko w domu w Nowym Wiśniczu.
Kamil K. zaproponował wezwanie karetki pogotowia, ale partnerka zadecydowanie odmówiła. Oboje zapakowali więc dziecko do reklamówki, a potem do bagażnika auta. Pojechali do szpitala w Bochni, gdzie Marta W. twierdziła, że będąc w trzecim miesiącu ciąży poroniła.

Lekarze nie uwierzyli dziewczynie i po szczegółowych badaniach wyrobili sobie inne zdanie. Stwierdzili, że 18-letnia dziewczyna miała normalny poród, natychmiast zawiadomili policję. Pytali, gdzie jest dziecko? W tym samym czasie Kamil K. wrócił do matki dziewczyny po niezbędne dokumenty, by zarejestrować 18-latkę w szpitalu. Lekarze domagali się książeczki zdrowia. Gdy chłopak wrócił z dokumentami przed szpitalem czekali już na niego funkcjonariusze policji. Przyznał się im wtedy, że zwłoki dziecka ma w bagażniku swojego auta. Martwe dziecko przekazano wtedy personelowi szpitala. Prokuratura oskarżyła go o zabójstwo dziecka oraz o próbę nielegalnej aborcji. Kamil K. przyznał, że z partnerką próbowali przerwać ciążę, ale zaprzeczył, by dokonał zabójstwa. Przekonywał, że dziecko urodziło się już martwe. Sąd uniewinnił 20-latka od zarzutu dokonania zabójstwa, skazał tylko za próbę nielegalnej aborcji. Po wyroku chłopak został zwolniony z aresztu tymczasowego, spędził w nim pół roku. Prokuratura już zapowiedziała apelację od orzeczenia sądu.

Polecamy w serwisie kryminalnamalopolska.pl:**Grali w karty. W ruch poszedł scyzoryk**

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bochnia.naszemiasto.pl Nasze Miasto