Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Śmierć w wykopie pod studnię znalazła finał w sądzie. Operator koparki skazany

Małgorzata Więcek-Cebula
Stanisław K. twierdził, że nie zawinił tragedii w wykopie. Usłyszał wyrok w zawieszeniu
Stanisław K. twierdził, że nie zawinił tragedii w wykopie. Usłyszał wyrok w zawieszeniu Małgorzata Więcek-Cebula
Za nieumyślne spowodowanie śmierci właściciela posesji w Gosprzydowej brzeski sąd rejonowy skazał operatora koparki Stanisława K.

Zdjęcia: Małgorzata Więcek-Cebula

Niespełna rok temu obok nowego domu Marian H. kopał studnię, korzystając z pomocy dwóch koparek. Woda, wbrew przewidywaniom, długo się nie pojawiała.

W drugim dniu pracy oceniający postępy robót gospodarz nagle runął na dno 10-metrowego dołu razem z operatorem jednej z maszyn. Zostali przysypani ziemią, ale drugi z mężczyzn zdołał się wydostać na powierzchnię. Próby uratowania Mariana H. się nie powiodły. Zwłoki 62-latka spod zwałów ziemi strażacy wydobyli kilka godzin później. Mężczyzna zmarł na skutek uduszenia.

Prokuratura uznała, że wpadli do dołu, bo potrąciła ich łyżka koparki, którą kierował Stanisław K.

- Zeznania wszystkich świadków, oprócz drugiego operatora koparki, potwierdziły naszą wersję zdarzeń, że przyczyną wypadku było osunięcie się ziemi - przekonywał wczoraj adwokat oskarżonego. I domagał się uniewinnienia swojego klienta.

Sędzia Zbigniew Małysa, zamykając przewód sądowy, zwrócił uwagę, że w sprawie są dwie, wzajemnie się wykluczające wersje zdarzeń. Podali je dwaj operatorzy koparek pracujący na miejscu. Krzysztof D. twierdził, że wpadł do wykopu razem z gospodarzem po tym, jak uderzyła ich łyżka koparki.

Drugi operator, Stanisław K., przekonywał zaś, że nie mógł tego zrobić, bo akurat wyjeżdżał z wykopu. Nie potrafił jednak logicznie wytłumaczyć, w jaki sposób dwaj mężczyźni znaleźli się na dole głębokiego wykopu.

Sąd uznał, że mniej prawdopodobnie brzmiała relacja oskarżonego, i za nieumyślne spowodowanie śmierci Mariana H. skazał go na rok więzienia w zawieszeniu na 3 lata. Zdaniem sądu do tragedii przyczyniła się też sama ofiara wypadku, bo mężczyzna nie zachował ostrożności. Według sędziego Małysy zarówno właściciel działki, jak i drugi operator koparki stali w niebezpiecznej strefie - czyli w miejscu, w którym znajdować się nie powinni.

- Inwestycja była, delikatnie mówiąc, realizowana w sposób rażąco odbiegający od przyjętych standardów - uzasadniał wyrok.

Moralną odpowiedzialnością za to nieszczęście sąd obarczył różdżkarza, który wskazał miejsce kopania studni, jednak wody tam żadnej nie było.

Wyrok nie jest prawomocny. Obrona i oskarżyciel publiczny nie wykluczają apelacji. Dla Stanisława K. odwołanie ma znaczenie, bo wdowa po zmarłym domaga się od oskarżonego zadośćuczynienia w kwocie 800 tysięcy zł.

Jeśli wyrok w sprawie karnej się uprawomocni, kobieta może wytoczyć proces cywilny, by uzyskać takie pieniądze.

Gmina Postomino. Groźnie na drodze w okolicy Staniewic ZDJĘCIA

od 7 lat
Wideo

echodnia Policyjne testy - jak przebiegają

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bochnia.naszemiasto.pl Nasze Miasto