Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Tarnowska Temida wydała zgodę na ekstradycję ściganego za mord

Robert Gąsiorek
Gdy skuty kajdankami Piotr W. był doprowadzany na salę sądową,  nie krył roztrzęsienia i łez
Gdy skuty kajdankami Piotr W. był doprowadzany na salę sądową, nie krył roztrzęsienia i łez Robert Gąsiorek
W USA na Piotra W. czeka oskarżenie o napad rabunkowy oraz śmiertelne pobicie jubilera. 30-latek może trafić za kraty na 60 lat. - To jakieś nieporozumienie - łkał na sali sądowej.

Gdy Piotr W. szedł na salę rozpraw Sądu Okręgowego w Tarnowie w asyście policjantów, był cały roztrzęsiony. Twarz dobrze zbudowanego młodego mężczyzny wykrzywiona była w grymasie, a z oczu płynęły mu łzy. Przed wejściem na salę, w której ważyły się losy wniosku o ekstradycję, 30-latka pocieszała żona i matka.

- Naprawdę nie mam pojęcia o co chodzi - przekonywał podejrzany przez Amerykanów o zabójstwo pierwszego stopnia. O storpedowanie wniosku dotyczącego ekstradycji Piotra W. walczyło aż trzech prawników - z Krakowa, Rzeszowa i Gdańska.

Przerażająca zbrodnia

Według śledczych z Chicago, pochodzący z Brzeska Piotr W. miał wspólnie z 46-letnim Leszkiem P. napaść 27 październiku 2010 roku na 57-letniego jubilera Shai Millera. Z akt sprawy wynika, że napastnicy wdarli się do domu około godz. 21. 57-latek był akurat w jadalni. Od razu otrzymał uderzenie w twarz. Na dźwięk hałasów, z łazienki wyszedł 14-letni syn ofiary David. Piotr W. miał go uderzyć. Chłopak upadł na podłogę. - Usłyszałem: stul pysk - opowiadał potem policjantom. Do jadalni zaprowadzono go z przystawionym do głowy pistoletem. Tam nastolatek zobaczył ojca leżącego na ziemi. Shai Miller miał otwarte oczy, z nosa ciekła mu strużka krwi. Leszek P. w tym czasie penetrował szafki. W pewnym momencie napastnicy postanowili spętać nogi oraz ręce ofiar taśmą izolacyjną. Potem dalej systematycznie przeszukiwali dom.

W pewnym momencie Shai Miller zajęczał. Jego syn twierdzi, że za to Piotr W. miał mężczyznę kilka razy kopnąć w głowę. Plądrowanie mieszkania miało trwać około 20 minut. Bandyci przed ucieczką zdołali zabrać srebro, cenny obraz oraz sporą sumę pieniędzy.

Po pewnym czasie chłopakowi udało się oswobodzić z więzów. To on wezwał pomoc. Na miejscu błyskawicznie pojawiła się policja oraz ratownicy medyczni. Ciężko poturbowany 57-latek został przetransportowany do szpitala. Po tygodniu zmarł. Przyczyną śmierci były obrażenia głowy.

Rozpoznał sprawcę

David Miller, na oczach którego skatowano ojca, przedstawił chicagowskiej policji dokładne rysopisy sprawców, ci bowiem nie byli zamaskowani. Na miejscu przestępstwa zebrano wiele śladów. Już dwa tygodnie po napadzie w ręce policji wpadł Leszek P. Namierzyć pomogły go odciski palców pozostawione na taśmie, którą skrępowano ofiary.

46-letni Polak został aresztowany. Początkowo milczał na temat tego, kto pomagał mu w rozboju. Dopiero w 2014 r. postanowił wsypać swojego towarzysza. Podał nie tylko rysopis, ale również imię i nazwisko Piotra W. Policjanci dysponowali zdjęciami 30-latka z Brzeska. Wraz z innymi, okazano je Davidowi Millerowi. Jedyny żyjący świadek napadu od razu wskazał, jakoby to Piotr W. był drugim napastnikiem. Za Polakiem wysłano list gończy.

Mieli go w rękach

Brzeszczanin do USA przyjechał w 2004 roku. - Przez rok mieszkałem z moją dziewczyną i jej rodzicami w Chicago. Potem przeprowadziłem się do Arizony, gdzie pracowałem w firmie budowlanej - opowiadał przed sądem 30-latek.

W 2011 r., podczas rutynowej kontroli policyjnej, został zatrzymany za brak dokumentów uprawniających go do pobytu w Stanach. Został wtedy deportowany do Polski.

W kraju zaczął układać sobie nowe życie. Wziął ślub w 2013 r. i mieszkał przez jakiś czas w Jaworsku (gm. Dębno), jeździł do pracy na budowach w Niemczech. Ma dwójkę małych dzieci. Nie ominęły go problemy z prawem. Za oszustwo komputerowe został w ubiegłym roku skazany na 8 miesięcy więzienia w zawieszeniu na 2 lata.

To nieporozumienie

W końcu dane poszukiwanego za napad w Chicago pojawiły się w katalogu osób poszukiwanych przez Interpol. Kilka tygodni temu, wpadł w oko patrolowi brzeskiej policji. Podczas rutynowej kontroli okazało się, że to poszukiwany.

Amerykański wymiar sprawiedliwości od razu zwrócił się o wydanie Piotra W. Wniosek trafił do Sądu Okręgowego w Tarnowie. Podczas jego rozpatrywania 30-latek cały czas upierał się, że to pomyłka. - Ja nic nie zrobiłem. Nie znam nawet tego Leszka P. - zapewniał przed sądem.

Sędzia Jacek Bania był innego zdania. - Przekazane we wniosku ekstradycyjnym dane o dowodach, z wysokim prawdopodobieństwem uzasadniają, że Piotr W. w 2010 roku dopuścił się zabójstwa - argumentował zgodę na ekstradycję. Postanowienie nie jest jeszcze prawomocne.

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bochnia.naszemiasto.pl Nasze Miasto