Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Magia palety i pędzla

Paulina Korbut
Miesiąc temu uczniowie II Liceum Ogólnokształcącego w Bochni przenieśli się na moment w czasie. Zainscenizowana przez nich lekcja języka polskiego z roku szkolnego 1955/56 pokazała namiastkę rzeczywistości PRL-u.

Licealiści skrupulatnie przygotowali się do prezentowanej lekcji, nie zapomnieli też o odpowiedniej scenografii czy kostiumach. Na ścianach bocheńskiego LO zawisły portrety Stalina, Lenina czy Gomułki. Autorką szkiców była tegoroczna maturzystka, Bernadeta Gorczyca.

- Wyszukałam w internecie archiwalne zdjęcia i zabrałam się do pracy. Nie było łatwo, na rysowaniu spędziłam dwa dni - wspomina dziewczyna.
Z powierzonego zadania wywiązała się bardzo dobrze, choć - jak przyznaje - portret nie jest jej mocną stroną.

- Trudno jest odwzorować rysy twarzy, jej proporcje i cechy charakterystyczne tak, by model był podobny. Żeby zrobić to naprawdę dobrze, trzeba wiedzieć o technice rysunku bardzo dużo. A ja ciągle jeszcze się uczę, dlatego wychodzi mi to różnie - podkreśla.

Nieśmiałością Bernadety nie przejmują się za to nauczyciele czy koledzy, namawiając ją co rusz na nowe projekty. Jednym z nich był chociażby plakat studniówkowy, który w zabawny sposób prezentował jej klasę.
- Pomysł zaczerpnęłam z mitologii. Narysowałam postacie w długich togach, a "głowy" moich koleżanek i kolegów wycięłam ze zdjęć - tłumaczy.
Jak wspomina, specjalistką od plastycznej roboty była także w gimnazjum i podstawówce. Większość gazetek szkolnych wykonywała właśnie Bernadeta. Równie chętnie brała udział w konkursach plastycznych, prezentując nie tylko malarskie umiejętności. Za miniaturkę wiśnickiej Koryznówki, którą wykonała w masie solnej na Ogólnopolski Konkurs Plastyczny "Tęcza", zdobyła wyróżnienie.
Skąd zainteresowanie malarstwem w czasach, kiedy króluje fotografia cyfrowa?

- Maluję, odkąd pamiętam, więc chyba od zawsze. Kiedy byłam mała, to naprawdę wystarczyło dać mi kredki i kartkę papieru, nic nie było mi więcej potrzebne do szczęścia! - odpowiada.

W dzieciństwie Bernadeta uwielbiała też lepić z plasteliny.
- Szczególnie zwierzątka. Stawiałam potem to swoje zoo na półkach. Ledwo się tam mieściły - dodaje.
Choć pędzle i farby towarzyszą jej od dawna, ostatecznie nie zdecydowała się na naukę w którymś z liceów plastycznych. Wolała postawić na języki, szczególnie angielski. Jak jednak przyznaje, malarstwo nie daje jej spokoju. Dlatego też od początku tego roku szkolnego postanowiła rozpocząć profesjonalne lekcje rysunku.
- Uczę się stopniowo zasad dobrej kompozycji czy cieniowania. Takie zajęcia dają mi dużo więcej niż szkolne lekcje plastyki albo jakieś kursy książkowe - mówi.
Przyznaje jednak, że bardzo pomocny dla niej jest internet.
- Uwielbiam rysować konie, najczęściej robię to jednak z wyszperanych w sieci fotografii. Dużo łatwiej odwzorować zdjęcie, bo wszystko jest w bezruchu i można spokojnie skupić się na kolejnych elementach - dodaje bocheńska licealistka.
Internet to także szansa na pokazanie swoich prac - prace Bernadety można obecnie zobaczyć na jej profilu w portalu nasza-klasa.pl. Prezentuje tam głównie obrazy malowane farbami akrylowymi.
- To przede wszystkim martwa natura. Wazony, butelki, misy z owocami - wylicza.
W galerii obrazów brakuje jednak, o dziwo, kwiatów.

- Nie lubię malować kwiatów w wazonach. Uważam, że są o wiele piękniejsze w naturze - tłumaczy.
Nie oznacza to jednak, że unika ich jak ognia - kwiaty woli jednak prezentować w szkicu i delikatnym rysunku. Do subtelniejszej tematyki używa również pasteli, do rysowania architektury - węgla i ołówka. Parę razy dała się również namówić na karykaturę, jednak podobnie jak z portretem nie czuje się w tej tematyce najlepiej.
Malarstwu Bernadeta poświęca każdą wolną chwilę. Pomimo sporej ilości nauki do matury, stara się codziennie wygospodarować choć pół godziny. Sporo drobnych szkiców postaje też w czasie... lekcji.

- Jak zdarzy się jakaś nudna lekcja, to rysuję sobie na marginesach albo z tyłu zeszytu. Po kilku miesiącach zeszyty są pełne mojej "wesołej twórczości" - mówi z uśmiechem.
Najbardziej jednak odpręża ją malowanie przy sztaludze. Choć jak mówi, to ciężka praca - wykonanie jednego obrazu zajmuje jej minimum dzień. Staranne przygotowanie płótna, naciągnięcie i zagruntowanie - wszystko wymaga skupienia i czasu.
- To świetne antidotum na chandrę. Kiedy jest mi smutno, puszczam sobie ulubioną muzykę i maluję. Zawsze pomaga - zapewnia.

Za kilka tygodniu rozpocznie się gorący maturalny okres. Na malowanie czasu jest coraz mniej, ale Bernadeta znalazła miejsce dla swojej pasji.
W czasie ustnego egzaminu z języka polskiego ma bowiem zamiar odwołać się także do sztuk plastycznych. O planach na przyszłość mówi bardzo ostrożnie.
- Nie chcę zapeszać, ale na pewno chciałabym pójść w kierunku malarstwa - kończy.

od 7 lat
Wideo

echodnia Policyjne testy - jak przebiegają

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bochnia.naszemiasto.pl Nasze Miasto