Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Aby Filipek zaczął chodzić, Szczepan Brzeski biegnie w morderczym ultramaratonie na Gran Canaria. Chłopiec wymaga kosztownej rehabilitacji

Paweł Michalczyk
Paweł Michalczyk
Od lewej Szczepan Brzeski na Mount Everest (17 maja 2018) i Filip Tabor w trakcie rehabilitacji (2023)
Od lewej Szczepan Brzeski na Mount Everest (17 maja 2018) i Filip Tabor w trakcie rehabilitacji (2023) archiwum prywatne
Szczepan Brzeski z Bochni podjął się kolejnego wyzwania, aby przyjść z pomocą Filipkowi Taborowi. 10-letni chłopiec z Drwini w powiecie bocheńskim urodził się w tak złym stanie, że lekarze nie dawali mu szans na przeżycie. Dziś chodzi do szkoły i walczy o pełną sprawność. Robi ogromne postępy w nauce chodzenia, ale ciągle potrzebne są kosztowne zabiegi rehabilitacyjne. Ultramaraton Szczepana na Gran Canaria ma na celu zebranie potrzebnej kwoty na sfinansowanie automatycznej ortezy kończyn dolnych, tzw. lokomatu.

10-letni Filip Tabor spod Bochni walczy o każdy krok, potrzebne pieniądze na rehabilitację

Filip Tabor urodził się 29 czerwca 2012 roku. Jest pogodnym, wesołym i inteligentnym dziesięciolatkiem. W wyniku urazu okołoporodowego, zamartwicy i sepsy cierpi na mózgowe porażenie dziecięce oraz padaczkę. Od pierwszych miesięcy życia uczył się jedzenia i połykania, a także przechodził codzienną, rehabilitację, podejmował terapie i brał udział w turnusach rehabilitacyjnych. Dziś jest uczniem klasy czwartej szkoły podstawowej w swojej rodzinnej Drwini. Porusza się na niewielkie odległości za pomocą trójnogów, ale robi wszystko, aby zacząć chodzić samodzielnie. Determinacji mu nie brakuje.

- Kiedy jest po turnusach, to nawet pojawiają się samodzielne kroki. Nie poprzestajemy jednak na tym i wciąż walczymy o „chodzenie bez pomocy”. Wierzymy, że jest to możliwe. Opieka Boża i ogromna wola walki sprawiają, że Filip dzielnie walczy z niepełnosprawnością, pomimo że po urodzeniu nie dawano mu żadnych szans na przeżycie i jakąkolwiek samodzielność i aktywność - mówi Agata Tabor, mama Filipka.

Aby to było możliwe, potrzeba stałej i systematycznej rehabilitacji z wykorzystaniem innowacyjnych urządzeń. Rodzice Filipka my ślą o egzoszkielecie, ale 10-latek jest jeszcze za niski, żeby skorzystać z tego wynalazku. Na razie korzystają z lokomatu - automatycznej ortezy kończyn dolnych.

- Terapia z wykorzystaniem lokomatu pozwala na neuroedukację chodu na bieżni z jednoczesnym zachowaniem prawidłowego wzorca chodu - w warunkach dynamicznego odciążenia - wyjaśnia pani Agata.

Koszt jednorazowej godzinnej sesji z użyciem lokomatu to 250 zł. Ćwiczenia muszą być dodatkowo rozszerzone o inne zabiegi ogólnorozwojowe, które niestety generują kolejne koszty. Ważne jest zachowanie ich ciągłości i terapii, a także zapewnienie rosnącemu Filipowi odpowiedniego zaplecza ortopedycznego (ortezy, obuwie do ortez, trójnogi, wózek).

- Filip doskonale zdaje sobie sprawę ze swoich ograniczeń ruchowych i przez to narasta frustracja i pojawiają się problemy emocjonalne. Pracuje i ćwiczy z wielkim zapałem. Powtarza, że chce chodzić i biegać jak jego zdrowi koledzy - dodaje mama.

Szczepan Brzeski wspiera rehabilitację FIipka Tabora biegnąć w ultramaratonach

W 2018 roku w życiu Filipa pojawił się - jak to określa pani Agata - Anioł. - Dosłownie, bo sięgnął prawie nieba, zdobywając najwyższy szczyt na Ziemi - Mount Everest. Tym Aniołem, który wspiera Filipa w drodze po sprawność jest Szczepan Brzeski. Szczepan jest podróżnikiem i himalaistą, zdobywcą Korony Ziemi, biegaczem. To wulkan energii, człowiek o wielkim sercu, wciąż zaskakujący nas swoimi pomysłami.

Szczepan Brzeski w 2020 roku podjął się pokonania w 7 dni Głównego Szlaku Beskidzkiego, liczącego ok. 500 km. Z powodu deszczowej pogody udało mu się pokonać 420 km. Była to okazja do nagłośnienia zbiórki na zakup ortez oraz turnusy rehabilitacyjne dla chłopca.

W tym roku "wujek Szczepan" - jak nazywa go Filip - postanowił wziąć udział w dwóch biegach ultramaratońskich na dystansie ponad 100 km. Jego udział w zawodach - podobnie jak w tamtym przypadku - jest formą promocji zbiórki na rzecz Filipka.

Pierwszym z tych biegów jest klasyk europejski: Trans Gran Canaria o długości 128 km. Aby ukończyć to wyzwanie, trzeba przebiec całą wyspę od północy na południe. Dodatkową trudnością są podbiegi, które wynoszą łącznie ponad 7000 metrów. To dodatkowe 7 km w pionie, które po spłaszczeniu powoduje, że dystans wzrasta do blisko 150 km.

- Biegnąc, chcę pomóc w leczeniu Filipa. Dziękuje, że dzielicie się tym, co macie. To trudna techniczna trasa. Przeważnie bywa upalnie, a gdy pada, to pojawia się dużo błota - mówi Szczepan Brzeski.

Drugi z zaplanowanych przez Szczepana Brzeskiego biegów odbędzie się w kwietniu.

Masz informacje? Nasza Redakcja czeka na #SYGNAŁ

Ubezpieczenie OC samochodu elektrycznego

od 16 lat

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na bochnia.naszemiasto.pl Nasze Miasto