Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Brzesko-Lwów. Autobusy z pomocą humanitarną brzeskiej firmy kursują do Lwowa, z powrotem zabierając uchodźców przed wojną

Paweł Michalczyk
Paweł Michalczyk
Autobusy brzeskiej firmy od poniedziałku 28.02.2022 kursują na Ukrainę, zawożą tam pomoc humanitarną, a z powrotem zabierają osoby, uciekające przed wojną
Autobusy brzeskiej firmy od poniedziałku 28.02.2022 kursują na Ukrainę, zawożą tam pomoc humanitarną, a z powrotem zabierają osoby, uciekające przed wojną arch. Łukasz Kornaś
Łukasz Kornaś, strażak z Przyborowa, a z zawodu przewodnik turystyczny, postanowił nie siedzieć bezczynnie, tylko pomóc swoim znajomym we Lwowie. Za jego sprawą na Ukrainę wyruszyło już siedem autokarów z pomocą humanitarną. Tylko w czwartek (3.03.2022) wyjechało ich aż pięć.

FLESZ - Relacja z Kijowa Marcina Mamonia

od 16 lat

- Pomysł wziął się stąd, że od lat jeżdżę do Lwowa jako przewodnik, oprowadzam wycieczki, mam tam dużo znajomych, więc czuję związek z tym miastem. Gdy wybuchła wojna, z poczucia bezsilności postanowiłem zadziałać - opowiada nam Łukasz Kornaś z Przyborowa.

W sobotę 26.02 pojechał na przejście graniczne do Medyki, aby zobaczyć, jak wygląda sytuacja. Własnym samochodem przewiózł z granicy kilka osób uciekających przed wojną do Przemyśla, gdzie czekały na nich rodziny. Później wpadł na pomysł, aby zorganizować autokar, który charytatywnie przywiezie na Ukrainę pomoc, a w drodze powrotnej zabierze uchodźców wojennych.

Żywność, leki, a nawet kołdry i poduszki od darczyńców

Pierwszy kurs wyruszył z Gnojnika w poniedziałek 28.02 w południe. Autokar był po brzegi wypełniony pomocą materialną. Ogromną jej część ufundował sklep Groszek z Gnojnika, a paliwo - firma Pagen z tej samej miejscowości. - Zawieźliśmy bardzo dużo jedzenia, kosmetyków, medykamentów, takich jak syropy, tabletki na ból głowy, ale i 50 kołder i poduszek, jakie przekazała szwalnia Marsell z Brzeska. Kołdry rozdaliśmy ludziom, a poduszki pojechały do Kijowa, aby żołnierze w okopach mieli na czym położyć głowę.

Przejazd na Ukrainę odbył się bardzo sprawnie. Na trasie do Lwowa uderzające były całkowite ciemności w kolejnych miasteczkach. - Na rogatkach Lwowa napotkaliśmy patrole wojskowe, barykady przeciwczołogowe. Gdy dojechaliśmy do barykady zawyły syreny alarmu przeciwlotniczego. Naszym celem był dworzec kolejowy, gdzie zbierają się ludzie z całej Ukrainy. Tam rozdaliśmy pomoc i do autokaru zabraliśmy 60 przypadkowych osób, uciekających przed wojną - opowiada pan Łukasz. Było to ok. 40 kobiet, 15 dzieci w wieku od roku do 10 lat, dwóch seniorów i ojca sześciorga dzieci, wolnego od obowiązku wojskowego.

Powrót do Polski był zdecydowanie trudniejszy. Na granicy w Medyce trzeba było czekać jedenaście godzin. Na szczęście procedury graniczne zostały bardzo uproszczone. Uchodźcy nie muszą czekać po zaświadczenie, straż graniczna przepuszcza ich po wbiciu pieczęci w paszporcie. We wtorek po południu autokar dotarł do Krakowa. - Dwanaście osób zostało na miejscu, pozostali rozjechali się do innych miast - mówi pan Łukasz.

Wyjazd do ukraińskiego zakładu firmy Canpack

W środę 2.03 nad ranem na Ukrainę wyruszył drugi już autokar brzeskiej firmy. Tym razem pojechał do Jaworowa, 30 kilometrów od polskiej granicy w stronę Lwowa, zabierając stamtąd m.in. kilkunastu pracowników firmy Canpack z Brzeska (ona też ufundowała paliwo), a także grupę uchodźców.

Kolejny transport wyruszył w czwartek 4.03, tym razem z Brzeska wyruszyło aż pięć autokarów: ponownie do Lwowa, a także do Żółkwi, 30 kilometrów na północ od Lwowa, gdzie znajduje się klasztor polskich sióstr dominikanek. Również tym razem wolontariusze zabrali kołdry i poduszki od brzeskiej szwalni, a także artykuły pierwszej potrzeby. - Firma Groszek z Gnojnika przekazała mąkę, olej, drożdże, potrzebne do pieczenia chleba, bo na Ukrainie zaczyna go brakować. Prosili o nie mieszkańcy Lwowa.

Kolejne transporty pomocy mają być organizowane w miarę możliwości i potrzeb. Zdecydowano o uruchomieniu zbiórki pieniędzy, aby zapewnić finansowanie paliwa na wyjazdy, ale i opłat za pobyt uchodźców w prywatnych domach w Polsce. - Trzeba myśleć długoterminowo. Chodzi o opłaty za media, prąd, gaz, wodę, bo każdy, kto przyjmuje pod swój dach uchodźców, będzie ponosił takie koszty - mówi Łukasz Kornaś.

Masz informacje? Nasza Redakcja czeka na #SYGNAŁ

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na bochnia.naszemiasto.pl Nasze Miasto