Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Lista UNESCO. Wspólne dobro wszystkich Polaków. Bezcenne efekty wpisu na listę światowego dziedzictwa

Marek Długopolski
Marek Długopolski
- Wyjątkowa sytuacja Krakowa budziła zazdrość, i to ogromną.  Mimo to co roku na jego zabytki łożono spore kwoty. To dzięki temu teraz tak pięknie wygląda - mówi Grzegorz Biedroń, prezes Małopolskiej Organizacji Turystycznej
- Wyjątkowa sytuacja Krakowa budziła zazdrość, i to ogromną. Mimo to co roku na jego zabytki łożono spore kwoty. To dzięki temu teraz tak pięknie wygląda - mówi Grzegorz Biedroń, prezes Małopolskiej Organizacji Turystycznej Arkadiusz Bar
- W latach 80. XX wieku nie tylko nie było turystów w Krakowie, ale także oferty dla nich. Na Rynku Głównym było szaro, a kamienice straszyły odrapanymi, brudnymi ścianami, na Kazimierz strach było się zapuszczać, prawie nikt nie zaglądał na Podgórze czy do Nowej Huty. Kawiarnie i restauracje raczej nie zachęcały do dłuższego pobytu, a hotele nie epatowały gwiazdkami. Wpis na listę UNESCO wszystko zmienił - mówi Grzegorz Biedroń, prezes Małopolskiej Organizacji Turystycznej

ZOBACZ NASZ MAGAZYN SPECJALNY: UNESCO – 45 LAT SKOZK

Wersja pełnoekranowa - TUTAJ

- Wszystko wskazuje na to, że małopolska turystyka jest w bardzo dobrej kondycji. Myślę więc, że tegoroczne wyniki będą imponujące. A sporą cegiełkę
- Wszystko wskazuje na to, że małopolska turystyka jest w bardzo dobrej kondycji. Myślę więc, że tegoroczne wyniki będą imponujące. A sporą cegiełkę do tego wyniku dorzucą zabytki wpisane na listę UNESCO - mówi Grzegorz Biedroń, prezes Małopolskiej Organizacji Turystycznej Archiwum MOT

- Wpis UNESCO był dla Krakowa...

- ...darem niebios. Miasto, choć nie zostało zrównane z ziemią jak Warszawa czy Wrocław, z II wojny światowej wyszło w opłakanym stanie. Lata powojenne też nie należały do najłatwiejszych. Pozbawione właścicieli, opuszczone pałace i kamienice, bardzo często z piękną wielowiekową historią, szybko popadały w ruinę. Wiele z nich zostało później wyburzonych, tworząc miejsce pod „nowoczesną” zabudowę. Wpis UNESCO oraz powstanie Społecznego Komitetu Odnowy Zabytków Krakowa w 1978 roku sprawiły, że los stolicy Małopolski się odmienił, choć oczywiście nie od razu.

- Co takiego się zmieniło?
- Przede wszystkim stan świadomości - oto mamy dobro, którego nie można zmarnować. Dzięki wpisowi na listę UNESCO można było też starać się o środki państwowe. Choć czasy były zdecydowanie komunistyczne, a Kraków nie należał do ulubionych miast nowej władzy, to jednak trzeba przyznać, że został potraktowany dość wyjątkowo. Prestiż związany z wpisem, a jednocześnie światowy rozgłos, jaki niosło to wydarzenie, sprawił, że na odnowę zabytków Starego Miasta, Wawelu oraz Kazimierza przeznaczono spore środki z budżetu. Mimo iż była to kropla w morzu potrzeb, to jednak pozwoliła rozpocząć mozolny proces renowacji.

- Ta wyjątkowa sytuacja Krakowa nie była solą w oku u włodarzy innych miast?
- Budziła zazdrość, i to ogromną. Mimo to co roku na zabytki Krakowa łożono spore kwoty. Od 1985 roku Społeczny Komitet Odnowy Zabytków Krakowa jest dysponentem środków Narodowego Funduszu Rewaloryzacji Zabytków Krakowa, a od 1990 roku działa on pod patronatem prezydenta RP. To dzięki temu historyczne centrum miasta zaczęło się coraz lepiej prezentować, odzyskiwało dawną elegancję i blask.

- W tamtym czasie wrogiem zabytków był również przemysł ciężki.
- To prawda. Zanieczyszczenie powietrza, którego sprawcą były m.in. huty w Skawinie i Nowej Hucie, było potworne. Doprowadziło ono do gigantycznej degradacji nie tylko środowiska naturalnego, ale także zabytków Krakowa. Inwazyjne pyły niszczyły kamień, cegłę, blachy miedziane, dachówki, a nawet drewno... Na szczęście wtedy pojawił się ruch społeczny, który z jednej strony zaczął myśleć o zabytkach, a z drugiej strony doprowadził m.in. do likwidacji najbardziej szkodliwej produkcji w skawińskiej Hucie Aluminium. Dzięki temu odnowione zabytki dłużej mogły cieszyć oko coraz liczniejszych turystów.

- Wpis na listę UNESCO to nie tylko nobilitacja, ale też swego rodzaju znak jakości.
- A jednocześnie wspaniała wizytówka każdego kraju. Wspomnę tylko, że jeżeli ktoś nie ma konkretnego pomysłu na urlop, to które miejsce wybierze? Oczywiście takie, w którym odnajdzie najpiękniejsze i najciekawsze zabytki. Dla turystów lista UNESCO to taka sama wskazówka, jak gwiazdki Michelin dla koneserów wybornych potraw i wspaniałych, nieoczywistych smaków. Są nawet specjalne rankingi, w których grupuje się państwa pod względem atrakcyjności, a jednym z kryteriów, oprócz PKB, poziomu wykształcenia, jakości kapitału ludzkiego, infrastruktury, jest liczba obiektów na liście UNESCO.

- To Kraków w tej kategorii był bardzo wysoko.
- Był liderem. Wpis objął nie tylko Stare Miasto, Wawel, Stradom, ale i Kazimierz. Warto też pamiętać, że była to pierwsza, dzisiaj uchodząca za najbardziej prestiżową, lista UNESCO.

Grzegorz Biedroń: - Mam nadzieję, że już niedługo  na liście UNESCO  powitamy kolejne  małopolskie diamenty
Grzegorz Biedroń: - Mam nadzieję, że już niedługo na liście UNESCO powitamy kolejne małopolskie diamenty Archiwum MOT

- Na niej, wśród 12 wpisów, znalazło się też miejsce dla Kopalni Soli w Wieliczce.
- To kolejne wyjątkowe miejsce w Małopolsce, tylko o krok od Krakowa. Nie wszyscy pamiętają, że dochody z Żup Krakowskich przez wieki decydowały o stanie finansów państwa. I można powiedzieć, że w tej sprawie niewiele się zmieniło - dzisiaj kopalnia robi to samo, tylko pośrednio, ściągając do swoich magicznych podziemi miliony turystów, którzy pozostawiają miliony złotych. Dodam jeszcze, że w kolejnych latach wpis ten rozszerzono o unikatowy Zamek Żupny w Wieliczce oraz wspaniałą Kopalnię soli w Bochni. Teraz ten wpis brzmi Królewskie Kopalnie Soli w Wieliczce i Bochni.

- Rok później na listę UNESCO trafił niemiecki nazistowski obóz koncentracyjny i obóz zagłady Auschwitz-Birkenau.
- To jedyny niemiecki obóz koncentracyjny, który został wpisany na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Wpis ten, choć nie przynosi chluby ani cywilizacji europejskiej, ani Niemcom, którzy wybudowali go w czasie II wojny światowej, jest jednym wielkim ostrzeżeniem przed okrucieństwami wojny oraz tym, do czego zdolny jest człowiek. To miejsce pamięci o Zagładzie powinien odwiedzić każdy…

- Za to Kalwaria Zebrzydowska, jej sanktuarium oraz malownicze dróżki, ukazują zupełnie inne oblicze świata.
- To idealny wręcz przykład zespolenia sacrum, wspaniałej natury sprzyjającej kontemplacji, niezwykłego ukształtowania terenu oraz nieprzerwanej wielowiekowej tradycji. Oczywiście to także świetny przykład, jeden z najwspanialszych, manierystycznych zespołów architektoniczno-krajobrazowych, także jedna z pierwszych tzw. wielkich kalwarii. Fundatorem tego imponującego założenia był Mikołaj Zebrzydowski.

- W tej małopolskie koronie są też „drobne” pojedyncze perełki, choć z drewna, to jednak niezaprzeczalnej urody.
- Tych perełek mamy na razie osiem - cztery kościoły i cztery cerkwie. Są przykładem maestrii dawnych mistrzów, dzisiaj często bezimiennych. Mimo dziejowych burz, przetrwały wieki, ciesząc dzisiaj oczy parafian i wielu turystów. Kto raz zajrzy do Binarowej, Dębna Podhalańskiego, Lipnicy Murowanej, Sękowej, Powroźnika, Owczar, Kwiatonia, czy Brunar Wyżnych, na pewno tam jeszcze powróci… Te świątynie są niesamowite, to unikatowe w skali świata dzieła sztuki.

- Czy wpis na listę UNESCO jest aż tak silnym magnesem?
- To olbrzymi magnes. Wspomnę tylko o stolicy Małopolski. Kraków w tej chwili jest już oczywiście marką samą w sobie. Niektórzy twierdzą nawet, że w pewnych rejonach świata bardziej rozpoznawalną niż Polska. Tak jednak jest teraz, zaś wtedy, gdy był wpisywany na listę UNESCO, było nieco inaczej.

- Wtedy, kilkadziesiąt lat temu po krakowskim Rynku Głównym można było swobodnie spacerować.
- W latach 80. XX wieku nie tylko nie było turystów, ale także oferty dla nich. Na Rynku Głównym było szaro, a kamienice straszyły odrapanymi, brudnymi ścianami, na Kazimierz strach było się zapuszczać, prawie nikt nie zaglądał na Podgórze czy do Nowej Huty. Kawiarnie i restauracje raczej nie zachęcały do dłuższego pobytu, a hotele nie epatowały gwiazdkami. Wpis na listę UNESCO wszystko zmienił, miasto zdecydowanie częściej zaczęli odwiedzać turyści, nie tylko z Polski, ale i z zagranicy. Pojawiły się pierwsze nowoczesne hotele, eleganckie restauracje, zaczęto odnawiać centrum, wymieniać płyty chodnikowe... Turystyka stała się potężnym kołem zamachowym, napędzającym zmiany w Krakowie. To zaś stworzyło podwaliny do rozwoju kolejnych dziedzin krakowskiej gospodarki. Gdy więc Polska wstąpiła do Unii Europejskiej, stolica Małopolski była gotowa do przyjęcia nie tylko zagranicznych gości, ale także firm. W ten sposób Kraków, ale i Małopolska, dzięki ocalonemu fantastycznemu dziedzictwu, stały się atrakcyjne dla turystów, właścicieli firm, ale też wybornym miejscem do życia. I dzisiaj widzimy wspaniałe tego efekty.

- Wpis na listę UNESCO ma więc wymierne korzyści finansowe?
- Zdecydowanie, tak. Szczególnie w dłuższej perspektywie. Gdy pojawiają się turyści, inwestuje się przecież w restauracje, hotele, atrakcje turystyczne, komunikację; wspomnę tu tylko o wspaniale rozwijającym się Kraków Airport. Historyczne obiekty pięknieją, pojawiają się nowe muzea, galerie sztuki… Jeśli do tego dodamy wspaniałą kulturę, barwną tradycję, niezwykły folklor oraz inwestycje w środowisko naturalne, to Małopolska i Kraków fantastycznie się prezentują. To są wartości bezcenne, mimo ogromnych nakładów przynoszące wspaniałe efekty.

- Inwestycje w turystykę muszą być więc starannie przemyślane.
- To prawda. Nie tylko przemyślane, ale starannie lokowane. Szwajcaria np. inwestowała niegdyś w infrastrukturę, bo miała na to pieniądze. Zabrakło jednak chętnych, by wypoczywać w tych miejscach. Dlaczego? Nie zapytano o zdanie potencjalnych turystów, stąd pustki w niektórych świetnie zainwestowanych dolinach.

- Kraków i Małopolska mają pod dostatkiem atrakcji.
- To prawda. I w tym jest nasza siła. Turysta, a szczególnie turysta premium, nie jest już tylko zainteresowany noclegiem i wypoczynkiem w typowym, nawet wielogwiazdkowym hotelu. Potrzebuje czegoś nowego, ciekawego, zaskakującego, z barwną historią w tle, a taką ofertą jest wypoczynek np. w obiekcie zabytkowym, historycznym. Oczywiście nasza branża nie istnieje bez masowego turysty.

Grzegorz Biedroń: - Pierwszy wpis objął nie tylko Stare Miasto, Wawel, Stradom, ale i Kazimierz.  Warto pamiętać, że była to pierwsza, najbardziej prestiżowa
Grzegorz Biedroń: - Pierwszy wpis objął nie tylko Stare Miasto, Wawel, Stradom, ale i Kazimierz. Warto pamiętać, że była to pierwsza, najbardziej prestiżowa lista UNESCO Archiwum MOT

- Można więc powiedzieć, że z inwestycjami trafiliśmy w dziesiątkę?
- Myślę, że tak. W Krakowie i Małopolsce nastąpiła wręcz idealna symbioza pomiędzy inwestycjami prywatnymi, samorządowymi oraz państwowymi. Wszystkie te działania uatrakcyjniły naszą ofertę turystyczną, także oczywiście biznesową, ale też natrafiały na odpowiedni popyt.

- Jak w tym świecie radzą sobie małopolskie miejsca wpisane na listę UNESCO?
- Bardzo różnie. Kopalnia Soli w Wieliczce, np. świetnie wykorzystała swoją szansę, odpowiednio używając mocy przyciągania niesamowitych podziemi oraz bliskość Krakowa. Może powiem trochę nieładnie, ale jest idealnym produktem turystycznym. Jednak i ona potrzebuje reklamy oraz promocji.

- A obiekty, które są nieco bardziej oddalone od Krakowa, np. przepiękne drewniane świątynie?
- Ich sytuacja jest bardziej skomplikowana. Są takie, które mają świetnych, rzutkich gospodarzy, ale są też takie, które nie do końca wykorzystują swoją szansę.

- Dlaczego tak się dzieje?
- Wielkie, bogate samorządy stać na promowanie swoich atrakcji turystycznych, nawet tych mniej cennych. Mniejsze samorządy nie mają na to odpowiednich funduszy, nawet w sytuacji, gdy na ich terenie znajduje się bezcenny klejnot wpisany na listę UNESCO. Z kolei ktoś, kto nimi administruje, skupia się na innym rodzaju działalności, oczywiście bardzo ważnym z jego punktu widzenia. Jednak w ten sposób nie wykorzystuje szansy, a tym samym nie otrzymuje odpowiedniej pomocy.

- Może więc trzeba ich wesprzeć?
- Nie zawsze jest to zadanie łatwe. Czasem słyszymy np., że wystarczy promować tylko Kraków. Z kolei mniejsze samorządy nie rozumieją sensu promocji województwa, gdyż ich zdaniem wystarczyłaby promocja tylko ich gminy oraz obiektu UNESCO. Wciąż jednak mam nadzieję, że kiedyś uda się przełamać te partykularne interesy oraz myślenie w granicach administracyjnych. Turysta, który chce odwiedzić wspaniałą świątynię, nie sprawdza przecież, w jakich granicach administracyjnych ona się znajduje, kto tam jest prezydentem, burmistrzem, starostą czy wójtem, tylko chce mieć produkt, który go skusi do odwiedzin. Powinna być to pewna marka, odpowiednio wypromowana i zadbana. On przyjeżdża w Tatry, Pieniny, do Krakowa, Tarnowa, Lipnicy Murowanej czy Dębna Podhalańskiego. A jeśli już tam dotrze, musi mieć odpowiednie warunki do zwiedzania, atrakcje, restauracje, hotele, parkingi… Tylko to sprawi, że będzie się czuł komfortowo. Tylko w ten sposób powróci do Małopolski.

- Takim chlubnym wyjątkiem jest np. Lipnica Murowana?
- Magnesem, który przyciąga do Lipnicy Murowanej, jest oczywiście wspaniała drewniana świątynia św. Leonarda wpisana na listę UNESCO, ale są tutaj również inne, pięknie wyeksponowane zabytki. Turysta może też zajrzeć do eleganckiego punktu informacyjnego, gustownego muzeum z audioprzewodnikami w kilku wersjach językowych, są parkingi, ale też odpowiednia oferta gastronomiczna, nie wspominając o barwnej historii. Tu mamy to wszystko poukładane, ucywilizowane. Niestety, nie wszędzie jest tak.

- Czy więc czeka nas rewolucja na Szlaku Architektury Drewnianej, na ścieżce zabytków wpisanych na listę UNESCO?
- Może nie będzie to rewolucja, ale pewne zmiany chcielibyśmy wprowadzić. Mam nadzieję, że już niedługo pojawią się bilety, systemy rezerwacyjne oraz specjalne terminale, które umożliwiałyby opłatę za pośrednictwem np. kart kredytowych, komórek czy zegarków. W ten sposób przed obiektami nie tworzyłyby się kolejki, nie byłoby nerwów...

- Czy jesteśmy na to gotowi?
- Turyści rozumieją, że za wstęp do muzeów się płaci. To oczywiste, bo tak jest przecież na całym świecie.

- W Polsce jesteśmy jednak przyzwyczajeni, że do świątyń wchodzimy bezpłatnie.
- To prawda. Świątynie, szczególnie te zabytkowe, też ktoś jednak utrzymuje, płaci za prąd, sprzątanie czy oprowadzanie. To kosztuje i to niemało. Są np. tacy, którzy nie chcą płacić za zwiedzanie polskich kościołów, tłumacząc się… antyklerykalizmem. Jadąc jednak do Francji czy Włoch, już nie mają takich oporów. Pieniądze z biletów pokryłyby choć niewielką część tych kosztów.

- Kto finansuje np. przewodników po świątyniach na otwartym SAD?
- My, czyli Małopolska Organizacja Turystyczna. Nie byłoby to jednak możliwe bez życzliwości i wsparcia finansowego samorządu wojewódzkiego, za co muszę podziękować marszałkowi Witoldowi Kozłowskiemu.

Grzegorz Biedroń: - W Krakowie i Małopolsce nastąpiła wręcz idealna symbioza pomiędzy inwestycjami prywatnymi, samorządowymi oraz państwowymi. Wszystkie
Grzegorz Biedroń: - W Krakowie i Małopolsce nastąpiła wręcz idealna symbioza pomiędzy inwestycjami prywatnymi, samorządowymi oraz państwowymi. Wszystkie te działania uatrakcyjniły ofertę turystyczną, także oczywiście biznesową, ale też natrafiały na odpowiedni popyt Archiwum MOT

- Czy ma Pan swój ulubiony zabytek z listy UNESCO?
- Wskazałbym Kopalnię Soli w Bochni. Mam nadzieję, że już wkrótce jej olbrzymi potencjał zostanie w pełni wykorzystany. Ma przecież wszystko, co powinna mieć każda rasowa atrakcja turystyczna - dysponuje wieloma atrakcjami, wspaniałymi podziemiami, jest doskonale położona… W pobliżu znajduje się zamek w Nowym Wiśniczu, malowniczy Zakliczyn. Bardzo również lubię, choć nie znajdują się na liście UNESCO, kościoły w Szalowej i Orawce. Są cudowne.

- Małopolska ma moc?
- Jeśli chodzi o turystykę, ma olbrzymią moc przyciągania. Wynika to z unikatowej oferty, ale też głębokiego zanurzenia w historii i tradycji oraz dbałości o folklor i zabytki. Stąd nasz sukces. O jego skali świadczą choćby wyniki z poprzedniego roku, gdy w Małopolsce zrealizowano latem ponad 20% Bonów Turystycznych, w sezonie zimowym - ponad 40%. To wskazuje na siłę naszego regionu. Choć Małopolska liczy około 8, 9% mieszkańców kraju, to liczba turystów zagranicznych, których gościmy, znajduje się w przedziale między 20 a 25%. I nie zmienia się to, choć za naszą wschodnią granicą toczy się krwawa wojna. Wspomnę tylko, że nie byłoby tych wyników, gdyby nie akcja promocyjna, prowadzona ze środków unijnych w ramach projektu Małopolska Cel Podróży, którą od 2021 prowadzimy wspólnie z samorządem województwa i miastem Kraków. To wszystko, oraz takie wydarzenia jak Igrzyska Europejskie, sprawia, że o turystów tak krajowych, jak i zagranicznych, zarówno w tym roku, jak i w najbliższych latach nie musimy się w Małopolsce martwić.

- Jaka jest więc sytuacja branży turystycznej w Małopolsce.
- Wszystkie wskaźniki świadczą, że jest bardzo dobra. Myślę więc, że tegoroczne wyniki będą imponujące. A sporą cegiełkę do tego wyniku dorzucą zabytki wpisane na listę UNESCO. Mam też nadzieję, że już niedługo na tej prestiżowej liście powitamy kolejne małopolskie diamenty.

Oto kunsztowne perły, wpisane na listę światowego dziedzictwa UNESCO, na Szlaku Architektury Drewnianej w Małopolsce

Kościół św. Michała Archanioła w Binarowej

Wśród świętych i aniołów

Harmonijne połączenie walorów historycznych, architektonicznych i artystycznych, najcenniejsza polichromia spośród wszystkich drewnianych kościołów Małopolski - brzmiało uzasadnienie wpisania późnogotyckiego kościoła św. Michała Archanioła - z około 1500 r. - w Binarowej na Listę UNESCO.

Na unikatowych malowidłach odnajdziemy nie tylko sceny Męki Pańskiej, Sądu Ostatecznego, ale także wyobrażenia nagłej śmierci, naukę dobrego umierania, a także widok… Biecza. Binarowa to także niezwykła armia aniołów oraz słynące łaskami wyobrażenie Matki Bożej z Dzieciątkiem.

Kościół św. Michała Archanioła w Binarowej
Kościół św. Michała Archanioła w Binarowej Archiwum MOT
Kościół św. Michała Archanioła w Binarowej
Kościół św. Michała Archanioła w Binarowej Archiwum MOT
Kościół św. Michała Archanioła w Binarowej
Kościół św. Michała Archanioła w Binarowej Archiwum MOT

Kościół św. Michała Archanioła w Dębnie Podhalańskim

Dzieło mistrzów i zbójników

Unikat. Jedna z najcenniejszych drewnianych świątyń Małopolski. I nie ma w tym krzty przesady. W świątyni poświęconej św. Michałowi Archaniołowi, wzniesionej około 1490 roku, ujrzymy cudownej urody prezbiterium i nawę ozdobioną piękną polichromią z XV i XVI stulecia.

Zachwyca również świetnej roboty późnogotycki tryptyk w ołtarzu głównym, krzyż i tabernakulum, a także kunsztowna grupa Ukrzyżowania na belce tęczowej z krycyfiksem z XV stulecia oraz unikatowe cymbałki z tego samego czasu. Jest też chorągiew z 1683 roku, według legendy dar króla Jana III Sobieskiego pozostawiony w świątyni na pamiątkę wiktorii wiedeńskiej.

Wszystkie te walory docenił świat, wpisując podhalańskie arcydzieło w 2003 r. na listę UNESCO. Jej legendarne początki sięgają działalności zbójników, którym na dębie ukazał się święty Michał... Inni twierdzą, że to dzieło cystersów z Ludźmierza...

Kościół św. Michała Archanioła w Dębnie Podhalańskim
Kościół św. Michała Archanioła w Dębnie Podhalańskim Archiwum MOT
Kościół św. Michała Archanioła w Dębnie Podhalańskim
Kościół św. Michała Archanioła w Dębnie Podhalańskim Archiwum MOT

Kościół św. Leonarda w Lipnicy Murowanej

Z pozytywem i słupem Światowida

Gdyby wierzyć tradycji, to drewniany kościół, któremu patronuje św. Leonard, w Lipnicy Murowanej stał już w połowie XII stulecia. Byłby więc jednym z najstarszych w Małopolsce. Dowodem na to, według miejscowej legendy, jest tak zwany słup Światowida, który wspiera konstrukcję ołtarza św. Leonarda.

W świątyni tej odnajdziemy również piękne m.in. XV-wieczne malowidła naścienne - sceny Ukrzyżowania, Ostatniej Wieczerzy, Męki Pańskiej, Sądu Ostatecznego, a także niezwykle rzadki feretron procesyjny oraz wciąż grający pozytyw szkatulny! Nic więc dziwnego, że i ta świątynia od 2003 roku widnieje na Liście Światowego Dziedzictwa Kulturowego i Naturalnego UNESCO!

Kościół cmentarny, który obecnie wznosi się nad malowniczo wijącą się Uszwicą, pochodzi prawdopodobnie z XV wieku. Choć skromny z zewnątrz, w środku kryje niezwykłe cuda.

Kościół św. Leonarda w Lipnicy Murowanej
Kościół św. Leonarda w Lipnicy Murowanej Archiwum MOT
Kościół św. Leonarda w Lipnicy Murowanej
Kościół św. Leonarda w Lipnicy Murowanej Archiwum MOT
Kościół św. Leonarda w Lipnicy Murowanej
Kościół św. Leonarda w Lipnicy Murowanej

Kościół św. św. Filipa i Jakuba w Sękowej

Gont jak woal spływający ku ziemi

Świątynia w Sękowej - poświęcona św. św. Filipowi i Jakubowi - to dzisiaj jeden z najcenniejszych kościołów drewnianych Małopolski. Niewiele jednak brakowało, aby w 1915 r. przestała istnieć. Dlaczego? Austriaccy żołnierze zaczęli ją rozbierać, a deski i belki wykorzystali na opał i do wzmocnienia okopów (w środku urządzili stajnię).

Kościół nie tylko przetrwał, ale został w 2003 roku wpisny na listę UNESCO. Jego najbardziej charakterystycznym elementem jest pobity gontem dach, spływający elegancko prawie do samej ziemi.

Świątynię wzniesiono najpewniej w XVI stuleciu. Wyposażenie jest dość skromne, bo i ono mocno ucierpiało na przełomie 1914 i 1915 r. Szczególną uwagę warto więc zwrócić na późnorenesansowy ołtarz z początku XVII wieku, z wyobrażeniem św. św. Mikołaja, Benedykta i Antoniego oraz rzeźbę Zbawiciela Świata.

Kościół św. św. Filipa i Jakuba w Sękowej
Kościół św. św. Filipa i Jakuba w Sękowej Archiwum MOT
Kościół św. św. Filipa i Jakuba w Sękowej
Kościół św. św. Filipa i Jakuba w Sękowej Archiwum MOT

Cerkiew św. Michała Archanioła w Brunarach Wyżnych

Cebulaste hełmy i piękny ikonostas

Unikatowe piękno, idealne proporcje, kunszt budowniczych - to zadecydowało, że cerkiew św. Michała Archanioła w Brunarach Wyżnych w 2013 roku trafiła na prestiżową Listę Światowego Dziedzictwa Kulturowego i Naturalnego UNESCO.

Z charakterem - tak można rzec o świątyni w Brunarach Wyżnych. Niegdyś była cerkwią, teraz jest kościołem. Poświęcona była św. Michałowi Archaniołowi, obecnie Najświętszej Marii Pannie Wniebowziętej. To wspaniały przykład trójdzielnej cerkwi zachodniołemkowskiej, perła na małopolskim Szlaku Architektury Drewnianej.

W środku szczególną uwagę warto zwrócić na piękne polichromie, te XVIII-wieczne i nowsze, z końca XIX stulecia, o rokokowo-klasycystycznych motywach. Świetnie wygląda, choć został przemalowany w 1831 r., barokowy ikonostas z XVIII w. Pierwsza cerkiew stanęła w Brunarach na początku XVII stulecia. Ta jest o wiek młodsza.

Cerkiew św. Michała Archanioła w Brunarach Wyżnych
Cerkiew św. Michała Archanioła w Brunarach Wyżnych Archiwum MOT
Cerkiew św. Michała Archanioła w Brunarach Wyżnych
Cerkiew św. Michała Archanioła w Brunarach Wyżnych Archiwum MOT
Cerkiew św. Michała Archanioła w Brunarach Wyżnych
Cerkiew św. Michała Archanioła w Brunarach Wyżnych Archiwum MOT

Cerkiew św. Paraskewii w Kwiatoniu

Najpiękniejsza, nie tylko w Małopolsce

Pięknie się prezentuje już z daleka - jest elegancka, smukła, wysmakowana. Ideał, wzorzec - tak fachowcy mówią o trójdzielnej cerkwi greckokatolickiej św. Paraskewii w Kwiatoniu. I nie ma w tym krzty przesady.

Wzniesiona została najpewniej w XVII stuleciu. Tworzy ją obszerna nawa, prezbiterium, babiniec oraz wieża, nakryte malowniczymi dachami namiotowymi. To doskonały przykład budownictwa łemkowskiego w tzw. stylu północno-zachodnim. Wokół smukłej wieży - zachata. W środku cieszą oczy figuralne i ornamentalne polichromie, a także piękny ikonostas. W ołtarzach bocznych ikony Zdjęcia z Krzyża i Matki Bożej z Dzieciątkiem.

Kunszt jej budowniczych widać na każdym kroku, w najdrobniejszym nawet detalu. Wszak wzniesiono ją na chwałę Boga. Nic więc dziwnego, że i ona w 2013 roku trafiła na prestiżową Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO.

Cerkiew św. Paraskewii w Kwiatoniu
Cerkiew św. Paraskewii w Kwiatoniu Archiwum MOT
Cerkiew św. Paraskewii w Kwiatoniu
Cerkiew św. Paraskewii w Kwiatoniu Archiwum MOT
Cerkiew św. Paraskewii w Kwiatoniu
Cerkiew św. Paraskewii w Kwiatoniu Archiwum MOT

Cerkiew Opieki Bogurodzicy Najświętszej Marii Panny w Owczarach

Kunsztowne dzieło sztuki łemkowskiej

Cerkiew Opieki Bogurodzicy Najświętszej Marii Panny, jeden z najwspanialszych i najpiękniejszych przykładów drewnianej architektury łemkowskiej, jest chlubą Owczar. Jej niezwykły urok docenił również świat, wpisując w 2013 roku na prestiżową Listę Światowego Dziedzictwa Kulturowego i Naturalnego UNESCO. W latach 80. XX stulecia prowadzone w niej prace konserwatorskie nagrodziła organizacja Europa Nostra.

To dzieło sztuki wzniesiono w 1653 roku, oczywiście na miejscu wcześniejszej świątyni. Po „Akcji Wisła” (1947 r.) straciła wiernych, na szczęście znalazła godnych opiekunów. Ocalała. Dzisiaj po licznych remontach i przebudowach i jej uroku nie brakuje. W środku odnajdziemy m.in. kunsztownie dekorowany - wykorzystujący motyw liści winorośli - osiemnastowieczny ikonostas, a w ołtarzach bocznych ikony św. Mikołaja i Matki Bożej z Dzieciątkiem. Tylko podziwiać!

Cerkiew Opieki Bogurodzicy Najświętszej Marii Panny w Owczarach
Cerkiew Opieki Bogurodzicy Najświętszej Marii Panny w Owczarach Archiwum MOT
Cerkiew Opieki Bogurodzicy Najświętszej Marii Panny w Owczarach
Cerkiew Opieki Bogurodzicy Najświętszej Marii Panny w Owczarach Archiwum MOT
Cerkiew Opieki Bogurodzicy Najświętszej Marii Panny w Owczarach
Cerkiew Opieki Bogurodzicy Najświętszej Marii Panny w Owczarach Archiwum MOT

Cerkiew św. Jakuba Młodszego Apostoła w Powroźniku

Skarby na deskach pisane ręką mistrzów

Deski. Wiekowe, nierówne, popękane, wypaczone, odstające, sfatygowane… To na nich miejsce spotkania wyznaczyli sobie Bóg Ojciec, Syn Boży, Duch Święty, Matka Chrystusa, Mojżesz i Abraham, święci, błogosławieni oraz mieszkańcy Jerozolimy.

Nie trzeba jednak jechać aż na Bliski Wschód, by zobaczyć ów cud. Wystarczy wybrać się do Powroźnika, do świątyni, którą opiekuje się św. Jakub Apostoł. Kościół dzisiaj, niegdyś cerkiew. Otoczony solidnym kamiennym murem, zielonym pierścieniem drzew, ozdobiony smukłą dzwonnicą, pięknie się prezentuje.

A gdzie nasz skarb, gdzie owo niezwykłe dzieło sztuki się kryje. Aby zajrzeć w oczy Boga, musimy odnaleźć… zakrystię. To w niej znajduje się wspaniała polichromia, kunsztowne dzieło mistrzów z początku XVII stulecia (eksperci wspominają o 1607 r.). Stąd też wpis na listę UNESCO.

I choćby dlatego warto zajrzeć do świątyni św. Jakuba Apostoła.

Cerkiew św. Jakuba Młodszego Apostoła w Powroźniku
Cerkiew św. Jakuba Młodszego Apostoła w Powroźniku Archiwum MOT
Cerkiew św. Jakuba Młodszego Apostoła w Powroźniku
Cerkiew św. Jakuba Młodszego Apostoła w Powroźniku Archiwum MOT
Cerkiew św. Jakuba Młodszego Apostoła w Powroźniku
Cerkiew św. Jakuba Młodszego Apostoła w Powroźniku Archiwum MOT
Lista UNESCO. Wspólne dobro wszystkich Polaków. Bezcenne  efekty wpisu na listę światowego dziedzictwa
od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Lista UNESCO. Wspólne dobro wszystkich Polaków. Bezcenne efekty wpisu na listę światowego dziedzictwa - Dziennik Polski

Wróć na bochnia.naszemiasto.pl Nasze Miasto